ARCHIWUM 19

  klub
strona główna
aktualności
informacje
prasa
wydarzenia
wywiady
  liga
kadra
terminarz
mecze
tabela
  historia
kronika
resoviacy
1905...
Rzeszów
artykuły
  www
e-muzeum
foto
linki
kontakt
księga gości
forum


















































 

 

 

2008.06.15 | Zabrakło 3 punkty

Resovia Rzeszów - Wisłoka Dębica 1:0 (0:0)
92' Piątkowski
Resovia: Król, Pydych (78' Białek), Baran, Polak,Szkolnik, Piątkowski, Walaszczyk, Madeja, Oślizło (46' Jakubowski), Prymula (66' Mościński), Danielak
Wisłoka: Dydo, Michał Wolański, Korona, Kleinschmidt,Jędrusiak,Bielatowicz (85' Smaś), Królikowski, Mateusz Wolański, Mądro (64' Barycza), Kalita, D. Kantor
Sędzia: Mariusz Wrażeń (Gorlice) Widzów: 1300

Trzy punkty zabrakło piłkarzom Resovii do celu jakim miała być nowa II liga. Przed ostatnim meczem z Wisłoką resoviacy mieli jeszcze teoretyczne szanse na zajęcie premiowanego 8 miejsca w tabeli. Spełnione musiały być jednak trzy warunki: zwycięstwo Resovii, strata punktów Stali w meczu z Hutnikiem Kraków i porażka Sandecji w Świdniku. Wszystkie mecze rozpoczynały się o tej samej porze i do godziny 17.50 wszystko przebiegało zgodnie z planem. Stal przegrywała w Krakowie 2-0, Sandecja w Świdniku 1-0, a Resovia atakowała bramkę Wisłoki licząc na zwycięskiego gola. Ostatecznie Sandecja wygrała z Avią 1-2 i trzeci z warunków nie został spełniony.


                                                                foto: Dziennik Polski

Resovia zagrała w eksperymentalnym składzie z Tomaszem Królem w bramce, Rafałem Pydychem i Mirosławem Baranem na środku obrony oraz Bartkiem Madeją i Kamilem Oślizło w pomocy. Do przerwy żadna z drużyn nie miała okazji do strzelenia bramki. W drugiej połowie meczu Resovia zagrała lepiej, ale większość akcji kończyło się na linii pola karnego gości. Dopiero po wejściu na boisko Michała Mościńskiego i kontuzjowanego Jarosława Białka bramkarz Wisłoki miał więcej pracy. Oczekiwany gol padł dopiero w 92 minucie. Dwa razy obrońcy Wisłoki wybijali piłkę z pustej bramki. Po raz pierwszy po strzale Kamila Walaszczyka z linii bramkowej i za drugim razem po dobitce Jarosława Piątkowskiego. Po tym drugim strzale piłka przekroczyła całym obwodem linię bramkową i sędzia główny prawidłowo uznał bramkę dla „pasiaków”.

   resoviacy.pl

Tomasz Tułacz (trener Resovii): Gola zdobyliśmy prawidłowo. Stałem blisko całej sytuacji, wszystko dokładnie widziałem. Wygraliśmy, dziękuję chłopakom za walkę do samego końca, ale muszę się zgodzić, iż graliśmy źle. Mieliśmy zacząć agresywnie, tymczasem byliśmy ospali i mało zdeterminowani. Nie pierwszy raz tej wiosny presja usztywnia moich piłkarzy. Dobrze, że nie zabrakło im odwagi. Kamil Walaszczyk w decydującej akcji włożył głowę tam, gdzie inny bałby się zagrać nogą.

Dziennik Polski

2008.06.14 | Sezon 1984/85, Resovia w II lidze (cz. 8)

Jeszcze na wiosnę piłkarze Resovii mieli niezwykle ambitne plany awansu do I ligi. Na skutek zmian kadrowych w zespole, jak również sytuacji finansowej klubu tamte założenia zostały mocno zweryfikowane i przed sezonem 1984/85 stawiało się na wywalczenie miejsca gwarantującego utrzymanie w II lidze.  Nie był to plan zbyt wygórowany, ale zgodny z realiami. Wszak drużynę opuścili piłkarze stanowiący w dużej mierze o stylu gry: Cisek, Urbanek, Maćkowiak, Szarek. Odejście czołowych napastników z klubu spowodowało, że po rundzie jesiennej Resovia miała obok Cracovii najmniej strzelonych bramek w lidze. Na półmetku rozgrywek "pasiaki" zajmowały 9 miejsce w tabeli zdobywając 15 punktów i strzelając w 15 meczach tylko 7 bramek. Rundę rewanżową resoviacy zaczęli od zwycięstwa z Avią. Kolejne mecze to remisy ze Stalą Rzeszów, Hutnikiem Kraków i porażka z Błękitnymi Kielce. W dalszym ciągu głównym mankamentem resoviaków był brak napastnków. Ze swojej roli wywiązywał się jedynie najlepszy strzelec- Urban (8 bramek). Ostatecznie resoviacy zajęli 11 miejsce w tabeli. Zdobycie 30 punktów, tylko 9 zwycięstw i 12 remisów pozwoliło rzeszowianom utrzymać się w lidze.

 więcej | resoviacy.pl

2008.06.10 | Zwycięstwo w Pucharze Polski

Sokół Nisko- Resovia Rzeszów 1:5 (0:2)
  70' Lebioda - 19' Piątkowski, 21' Prymula, 63' 85' Mościński, 88' Madeja

Sokół: Pliszka, Woźniak, Śnios, Drabik, Wolak (46' R. Wojtak), Skiba, Lebioda, Sojecki (21' Sobiło), D.Wojtak (46' Piziorski) Szefer (46' Niemiec)
Resovia: Król, Pydych, Baran, Kozubek, Polak (50' Rozborski), Białek (60' Walaszczyk), Madeja, Oślizło,
Piątkowski, Danielak (46' Mościński) Prymula
Sędzia: Mariusz Złotek (Gorzyce) Widzów: 300


Lider stalowowolskiej okręgówki nie miał zbyt wiele do powiedzenia w pucharowym meczu z wyżej notowaną drużyną Resovii. Resoviacy przeważali w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła i od samego początku dyktowali warunki gry. Gospodarze robili co mogli, ale trzecioligowcy nie zlekceważyli rywala i zagrali uważnie w obronie i skutecznie w ataku. Strzelecki festiwal rozpoczęli Jarosław Piątkowski i Krystian Prymula. Od 63 minuty po strzale Michał Mościńskiego było już 0-3. Honorową bramkę dla gospodarzy strzelił Artur Lebioda, najlepszy tego dnia zawodnik gospodarzy. W końcowych minutach meczu miejscowi opadli z sił, a resoviacy mogli jeszcze strzelić co najmniej cztery gole. Na 1-4 podwyższył w 85 minucie Michał Mościński, a w ostatniej minucie meczu swoją pierwszą bramkę w tym roku strzelił Bartosz Madeja. Wcześniej piłkarzy z Niska ratował słupek i wybicie piłki z linii bramkowej przez jednego z obrońców.
Kolejny mecz w Pucharze Polski resoviacy zagrają ze zwycięzcą drugiego półfinału Orzeł Przeworsk- Stal Sanok. 

resoviacy.pl

2008.06.09 | Rocznica śmierci Jana Tondery

9 czerwca przypada 68 rocznica śmierci Jana Tondery pseud. „Jaś”, sportowca związanego z Resovią i Rzeszowem. Pochodził z rodziny szczególnie zasłużonej dla Resovii i naszego miasta. Jego rodzice, Stefan i Kazimiera byli działaczami, sponsorami Resovii i organizatorami zawodów sportowych w Rzeszowie.
Jan Tondera był jednym  z najlepszych hokeistów przedwojennej Resovii. Uprawiał również wioślarstwo i koszykówkę. Był aspirantem rzeszowskiej straży pożarnej, założonej przez jego przodka Jana Marcinkiewicza.
Podporucznik Jan Tondera organizował ruch dywersyjny na terenie Rzeszowa. Był adiutantem majora Władysława Bartusika pseud. „Broda” (boksera przedwojennej Resovii) i jednocześnie komendantem SZP - ZWZ obwodu rzeszowskiego.
W pierwszych dniach okupacji niemieckiej wraz z kolegami ukrył przed Niemcami  strażackie wozy bojowe. Zorganizował również zbiórkę broni i amunicji, którą przechowywał na terenie rzeszowskich Zakładów Ceramicznych.19 kwietnia został aresztowany przez gestapo i osadzony w celi rzeszowskiego zamku.
Gdy umierał w celi potwornie skatowany podczas przesłuchań miał zaledwie 23 lata. Niemcy chcieli wyciągnąć od niego informacje na temat ukrytej broni i amunicji.
Strażnik więzienny tak opisał jego stan: „ …Był on silnie skatowany, charczał. Na ciele miał czarne pasy od nóg aż po szyję, jakby został zbity drągiem. Krew lała mu się ustami, nosem i uszami. Jego pośladki wyglądały jak masa mielonego mięsa. Na drugi dzień zmarł. Przed śmiercią powiedział: Bili mnie, wszystko mi poobijali, ale nikogo nie wydałem” (Zamek- więźniowie polityczni rzeszowskiego zamku w latach 1939-44 S.Zabierowski). Podporucznik Jan Tondera razem z mjr. Władysławem Bartosikiem są wymienieni na tablicy Armii Krajowej –WiN na murze kościoła oo. Bernardynów, mimo że nie byli żołnierzami Armii Krajowej, która powstała dopiero po ich śmierci. Pośmiertnie został odznaczony przez Ministerstwo Obrony Narodowej w Londynie Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Medalem Wojska oraz Krzyżem Armii Krajowej. Jego zasługi dla kraju upamiętnia również tablica pamiątkowa na rzeszowskim Kościele Gimnazjalnym. Grób rodzinny Tonderów znajduje się na rzeszowskim cmentarzu Pobitno.

Grobowiec rodziny Tonderów na rzeszowskim cmentarzu Pobitno | foto:resoviacy.pl
 

resoviacy.pl

2008.06.07 | Sokół Nisko rywalem Resovii w Pucharze Polski

Nie Stal Sanok (jak wcześniej informowaliśmy), a Sokół Nisko będzie rywalem Resovii w półfinale okręgowego Pucharu Polski. Sokół Nisko jest liderem klasy okręgowej w grupie Stalowa Wola. Mecz odbędzie się w Nisku w najbliższą środę (11.06) o godzinie 17.00.


 

resoviacy.pl

2008.06.03 | Pomoc dla Michała Bogacza

Podczas meczu derbowego kibice Resovii zorganizowali licytację pamiątek sportowych.
"Pod młotek" poszły m.in. koszulki piłkarzy Resovii, Arminii Bielefeld  bluza Artura Boruca oraz piłka z podpisami rzeszowskich "pasiaków". Razem z wcześniejszymi wpłatami na konto bankowe uzbierano ponad 6 tysięcy zł. Pieniądze zostały przekazane piłkarzowi Resovii- Michałowi Bogaczowi, który kilka miesięcy temu przeszedł poważną operację. Wszystkim ofiarodawcom oraz kibicom dziękowała w przerwie meczu mama Michała.

 resoviacy.pl

2008.05.31 | Remisowe derby

Resovia Rzeszów- Kwarc Stal System 1:1 (1:0)
20' Kozubek - 52' Udoudo

Resovia: Pietryka, Kozubek, Baran, Kusiak (59' Polak), Szkolnik, Piątkowski, Białek, Walaszczyk, Grabowski (81' Mazurkiewicz), Danielak (69' Prymula), Mościnski (81' Oślizło)
Stal: Giertl, Solecki, Rzucidło, Chukwuemeka, Hus (90' D. Jędryas), Kloc (84' Sikorski), Ivan, Reiman (90' Wójcik), Majda, M. Jędryas (73' Szymański), Udoudo
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy Widzów: 5000

Sobotnie derby nie różniły się od tych z lat ubiegłych - piłkarze nie przebierali w środkach, a gama ich zagrań zawężała się do walki w powietrzu i stosowanych z uporem maniaka wrzutkach na pole karne. Mecz trwał 105 minut, bo sędzia kilka razy musiał go przerywać. Nie tylko z powodu kontuzji zawodników. Na początku II połowy fani Stali zaczęli rzucać na tartan setki petard, od których zapaliły się zwoje serpentyn. Delegat spotkania zagroził, że jeśli sytuacja się nie uspokoi, mecz nie zostanie dokończony.
Z remisu najbardziej ucieszyła się Sandecja - konkurent rzeszowskich klubów w walce o nową II ligę. Piłkarze Stali też nie rwali szat. Jeśli wygrają z Orlętami i Hutnikiem to bez względu na wyniki "Górali" (czekają ich pojedynki z Wierną i Avią), zajmą wyśnione ósme miejsce w tabeli. Szanse Resovii są już czysto matematyczne. "Pasiaki" mają punkt więcej, ale w perspektywie zaledwie jeden mecz, bo w ten weekend pauzują. Drużyna Tomasza Tułacza ma też ujemny bilans spotkań z Sandecją i Stalą, więc w przypadku takiej samej liczby punktów na finiszu rozgrywek, obejdzie się smakiem.


                                                                                                             foto: resoviacy.pl

Atutem Resovii w derbach miało być doświadczenie i umiejętność radzenia sobie na potwornie zniszczonym boisku przy ul. Wyspiańskiego. Biało-czerwoni nie przegrali tutaj od 20 października, a nie tak dawno pokonali Stal w Pucharze Polski. Tyle, że w derbach autentycznych, ligowych, resoviacy nie wygrali na własnym terenie od 1996 roku. Do przerwy byli na najlepszej drodze, by przykrą dla nich historię najnowszą zmienić. Grali agresywniej, bardzo uważnie w obronie, skrzydłowi Szymon Grabowski i Jarosław Piątkowski dwa czy trzy razy uciekli swoim rywalom, dobrze wykonywali rzuty wolne i rożne. Właśnie po dośrodkowaniu z kornera gospodarze zdobyli bramkę. Stal szukała wyjścia z sytuacji, ale z pressingiem Resovii słabo sobie radziła. I w przeciwieństwie do niej, beznadziejnie zachowywała się przy stałych fragmentach.
Ale Stal ani myślała odpuszczać. Wyciągnęła wnioski i w drugiej połowie to ona miała więcej do powiedzenia. Pomogła jej w tym Resovia, która po stracie kuriozalnego gola długo nie mogła się otrząsnąć.
W całym spotkaniu nie oglądaliśmy składnej akcji zakończonej strzałem, który zmusiłby bramkarzy do wysiłku. Ładnie z dystansu uderzał w 90 minucie obrońca Resovii Mirosław Baran, jednak piłka poszybowała obok spojenia słupka z poprzeczką.
Największym pechowcem derbów okazał się Marek Kusiak. Nie zapobiegł utracie gola, a krótko potem pojechał karetką na pogotowie z podejrzeniem złamania kości piszczelowej. - Na szczęście uraz okazał się mniej groźny. Skończyło się krwiakiem wielkości piłki tenisowej, a rokowania są dobre - mówił wczoraj przed południem trener "pasiaków" Tomasz Tułacz.

 Tomasz Szeliga | Dziennik Polski


                                                                                                           foto: resoviacy.pl


Jak padły gole
1-0
Rzut rożny wywalczył Michał Mościński. Kamil Walaszczyk dośrodkował na długi słupek, tam gdzie zwykle na piłkę czyha prawie dwumetrowy Wiesław Kozubek. Obrońca Resovii skorzystał z odrobiny wolnego miejsca i strzelił głową nie do obrony. 1-1 Gol, który mógłby się znaleźć w filmie "Piłkarskie jaja". Szymon Solecki wrzucił piłkę z autu na pole karne Resovii. Ta przeleciała pod nosem jej obrońców i trafiła do Emmanuela Udoudo, który wepchnął ją z metra do siatki.

 

Tomasz Tułacz (trener Resovii): Jestem niepocieszony i zły na swoich zawodników. W meczu o taką stawkę nie wolno popełniać trampkarskich błędów. A właśnie po takiej kuriozalnej pomyłce straciliśmy gola. Uczulałem piłkarzy na dalekie wyrzuty z autu, jednak nie posłuchali. Prowadziliśmy, mieliśmy grać spokojnie, wykorzystywać szybkich skrzydłowych, tymczasem posyłaliśmy górne piłki nie wiadomo, do kogo. To nie był dobry mecz. Obie drużyny grały nerwowo i niedokładnie, na boisku było za dużo chaosu. Strasznie żałuję straconej szansy, bo przecież chłopcy walczyli do upadłego, a nasi kibice stworzyli fantastyczną oprawę.
Jarosław Piątkowski (Resovia): Remis jest naszą porażką. Sandecja ma łatwych przeciwników i chyba już nie odpuści. My teraz odpoczniemy, a w ostatniej kolejce zrobimy wszystko, by pokonać Wisłokę i zakończyć sezon z podniesionym czołem. Fajnie grało się w derbach Rzeszowa. W powietrzu unosiła się atmosfera czegoś wyjątkowego, nasi kibice spisali się na medal i tylko szkoda, że my zawiedliśmy. Zabrakło koncentracji. W przerwie zwracaliśmy uwagę, iż rywale groźni są przy wyrzutach z autu, że przebijają piłkę głową. Co dalej ze mną? Nie wiem, czy zostanę w Resovii. Zacznę się zastanawiać po ostatnim meczu.
Kamil Walaszczyk (Resovia):  Sami możemy mieć do siebie pretensje. Stal nie stworzyła sytuacji, ale wywiozła remis, bo wykorzystała naszą koszmarną pomyłkę. Było dużo czasu na strzelenie drugiego gola, jednak trudno nam było uchwycić odpowiedni rytm. Liczyliśmy na stałe fragmenty, tyle, że niespecjalnie nam one wychodziły.

 

Marcin Pietryka (Resovia): Przy golu dla Stali zawiodła komunikacja w obronie. Może z trybun wyglądało to tak, że mogłem wyjść do piłki, w rzeczywistości stałem za daleko. Jest nam przykro, bo zawiedliśmy kibiców. Druga liga znacznie się oddaliła.



 

Z obrońcą Resovii Mirosławem Baranem rozmawiał Tomasz Szeliga z Dziennika Polskiego:
Co Pan powie na temat straconej bramki?
- Brak mi słów, żeby to opisać. No, sfrajerowaliśmy się zwyczajnie. Wyrzucona piłka z autu leciała chyba dwa tygodnie! Każdy obrońca powinien się uderzyć w pierś. Ja też, bo chyba mogłem się lepiej zachować.
- Pod koniec meczu ładnie Pan strzelał. Do szczęścia zabrakło niewiele.
- Szkoda. Piłka zmierzała w okienko, ale "wykręciła" się i przeleciała obok bramki. Trudno się gra na takim klepisku.
- To był drugi Pana mecz przeciwko Stali. Derby Rzeszowa to zabawa dla twardych mężczyzn.
- Atmosfera jest super, choć nie czułem wielkiej presji. W derbach Dębicy też grałem przy podobnej publice.
- Ale nie mieliście dużo pracy z napastnikami Stali.
- Trochę dał się nam we znaki Udoudo. Jest szybki i mocno stoi na nogach. Gola nie zdobył jednak po akcji, tylko po tej naszej potwornej pomyłce.
- Trener po meczu zmył wam głowę. Szatnia trzęsła się w posadach...
- Trener nigdy nie przebiera w słowach, ale miał absolutną rację. Takich goli nie traci się nawet w czwartej lidze.
- Miał pretensje do wszystkich, czy też - niczym sir Alex Ferguson - zbliżał się do delikwenta i robił mu słynną suszarkę?
- Suszarki, na szczęście, nie było.
- Wywalczył Pan sobie miejsce w składzie, ma Pan ważny kontrakt, więc przyszłość rysuje się w całkiem przyjemnych kolorach?
- Na początku nie grałem, jakiś słaby kontakt z trenerem miałem. Od jakiegoś czasu to się zmieniło i myślę, że odpłacam za zaufanie.

Tomasz Szeliga, Dziennik Polski

2008.05.29 | Jak "mieszczańska" Resovia poróżniła się z "robotniczą" Stalą

Podczas piłkarskich derbów Resovia - Stal znów doszło do burd. Mało jednak kto pamięta, w jakich okolicznościach rodziła się rywalizacja między oboma klubami. Przypomnijmy więc - sięgając lat 40. - genezę konfliktu.
Jako datę założenia Resovii przyjmuje się rok 1905. Nawet jeśli jest to data odrobinę "naciągana", popularna "Malta" z pewnością należy do najstarszych polskich klubów. Jest też, oczywiście, nestorką wśród klubów miejskich.

- Przed wojną cały Rzeszów szalał na punkcie Resovii - opowiada Bogusław Kotula, gawędziarz, historyk i miłośnik sportu. - Czołowi piłkarze "pasiaków": Hogendorf, Baran, Wróbel czy Kotelnicki byli noszeni na rękach.

więcej | Teraz Rzeszów

2008.05.25 | Niespodzianka w Stróżach 

Kolejarz Stróże - Resovia Rzeszów 0:1 (0:1)
39' Piątkowski

Kolejarz: Pyskaty, Sierant, Ksieżyc, Walęciak, Bożyk, Frankiewicz, Prokop, Wieczorek (58' Biedziński), Leśniak (46' Kucharzyk), D. Basta, Chlipała (69' Drąg)
Resovia: Pietryka, Polak, Kusiak, Baran, Szkolnik, Grabowski (70' Prymula), Białek, Walaszczyk, Piątkowski (78' Rozborski), Mościński (52' Oślizło), Danielak (68' Mazurkiewicz)
Sędzia: Mariusz Śledź (Biała Podlaska) Widzów: 600 (79 z Rzeszowa)
 

Wbrew przedmeczowym obietnicom, pewny już II ligi Kolejarz nie pomógł walczącej o tę klasę rozgrywkową Sandecji. Do spotkania z Resovia, która też nie zaniechała myśli o awansie, trener stróżan Mirosław Hajdo desygnował eksperymentalny skład, który nie sprostał ambitnie walczącym rywalom.
Rzeszowianie na prowadzenie wyjść mogli już w 2 min, kiedy w idealnej pozycji znalazł się Danielak, ale w ostatniej chwili piłkę po jego strzale zablokował Prokop. W rewanżu z rzutu wolnego celnie w 20 min uderzył Frankiewicz, Pietryka nie dał się jednak zaskoczyć. Również z rzutu wolnego, tyle tylko że niecelnie, uderzał 9 min później Prokop. W 33 min miejscowi otrzymali od rywali kolejny sygnał alarmowy w postaci minimalnie chybionej "główki" Mościńskiego z 11 m. Zlekceważyli to ostrzeżenie, by wkrótce zapłacić za swą beztroskę wysoką cenę.
W drugiej połowie, szczęśliwa z prowadzenia Resovia schowała się za podwójną gardą, Kolejarz natomiast usiłował skruszyć jej szyki obronne. Miejscowi gracze pudłowali wszak niemiłosiernie. Oto rejestr zmarnowanych przez nich sytuacji. 56 min: po otrzymaniu idealnego podania od Frankiewicza, znajdujący się w polu karnym Chlipała nie próbuje nawet strzelać, pozwalając futbolówce opuścić boisko. 61 min: Dudziński z 16 m kieruje futbolówkę Panu Bogu w okno. 62 min: stojący na 8 m Kucharzyk nie trafia w piłkę. 73 min: po rzucie wolnym w wykonaniu Prokopa udanie interweniuje bramkarz Resovii. 81 min: Księżyc z 25 m strzela tuż nad poprzeczką. 85 min: Drąg nie trafia do celu z 20 m.
Resovia zwyciężyła zatem nieoczekiwanie w Stróżach, ponieważ zagrała po prostu konsekwentniej.

Jak padła bramka?
0-1 Obrońcy Kolejarza wybili piłkę wprost pod nogi Piątkowskiego. Ten zdecydował się na natychmiastowy strzał z 20 m, po którym futbolówka wylądowała w lewym dolnym rogu bramki strzeżonej przez Pyskatego.

Tomasz Tułacz (trener Resovii):  Ponieważ otworzyła się przed nami szansa awansu do II ligi, do Stróż przyjechaliśmy po maksymalny zysk. Strzelony w pierwszej części meczu gol to efekt żelaznej konsekwencji w realizacji założonej przeze mnie taktyki. Po zmianie stron interesowała nas głównie obrona korzystnego wyniku. Siłą rzeczy oddaliśmy inicjatywę rywalom, ale ci przewagi optycznej nie potrafili przełożyć na konkretny zysk. Dziękuję moim graczom za ambicję i poświęcenie.

Jarosław Piątkowski (Resovia): Radość ze zwycięstwa jest tym większa, że to właśnie mi udało się przesądzić o wyniku. Strzeloną bramkę dedykuję urodzonej w czwartek córeczce.




 

Tomasz Szeliga, Dziennik Polski

2008.05.21 | Zwycięstwo w bólach

Resovia Rzeszów - Okocimski Brzesko 1:0 (0:0)
58' Danielak

Resovia: Pietryka, Baran, Kusiak, Kozubek, Szkolnik, Piątkowski (90' Polak), Białek, Walaszczyk, Jakubowski (53' Grabowski), Danielak (70' Mazurkiewicz), Mościński (78' Oślizło)
Okocimski: Palej, Wawryka, Kocis, Jagła, Ogar, Kostecki (69' Ulas), Metz, Piotrowicz (78' Bednarczyk), Matras (46' Gryboś), Szczoczarz, Karwat (46' Gnyla)
Sędzia: Tomasz Marynowski (Ostrowiec Św.) Widzów: 600


                                                                                                  foto: Franciszek Mazur

Piłkarzy Resovii wychodzących do przedmeczowej rozgrzewki przywitały słowa piosenki Mieczysława Fogga rozbrzmiewającej z głośników stadionu. „A ja sobie gram na gramofonie...” zachęcał do spokojnej i konsekwentnej gry przedwojenny, warszawski baryton.
Na zalanej deszczem murawie trudno było jednak o spokojną grę. Mecz był typowym meczem walki. Od początku do ataku ruszyli resoviacy, ale z ich akcji niewiele wynikało. To piłkarze Okocimskiego jako pierwsi mieli okazję do strzelenia bramki. W 12 minucie meczu napastnik gości Szczoczarz „rozmontował” obronę „pasiaków”, ale na szczęście dla miejscowych jego strzał był minimalnie niecelny. W 29 minucie zrewanżował się napastnik Resovii- Danielak, który zmarnował idealną sytuację strzelecką. W 33 minucie na bramkę Marcina Pietryki strzelał z dystansu Wawryka. Bramkarz Resovii był jednak na swoim posterunku. Pierwsza połowa zakończyła się sprawiedliwym dla obu stron remisem 0:0. Przełomowym momentem meczu była 59 minuta. Rzut rożny wykonywał Kamil Walaszczyk, piłkę przedłużył głową obrońca Resovii Marek Kusiak, a do siatki również głową skierował ją Andrzej Danielak. W dalszej części meczu resoviacy mieli okazje do podwyższenia wyniku. W 70 minucie na 30 metrów przed bramką gości znaleźli się Mazurkiewicz i Piątkowski. Nieskuteczny strzał tego pierwszego i piłka wylądowała tylko na rzucie rożnym. W 75 minucie próbował jeszcze swoich snajperskich możliwości Michał Mościński, ale również nieskutecznie. Mecz ze względu na stan murawy nie był najciekawszym widowiskiem. Resoviacy zagrali ambitnie, ale kolejny raz mało skutecznie. Byli jednak o tą jedną bramkę lepsi od rywali.

resoviacy.pl

2008.05.17 | Znowu bez punktów, bez bramki

KSZO Ostrowiec Św. - Resovia Rzeszów 2:0 (0:0)
58'
Pietrzak 65' Kardas
KSZO:
Kwapisz, Stachurski, Kardas, Szymoniak, Matuszczyk, Frańczak Sobczyński (63' Kościukiewicz), Dziewulski, Pietrzak, Kanarski (84 Woźniak), Iheanacho (90' Żelazowski)
Resovia: Daniel, Baran, Kozubek (82' Polak), Kusiak, Szkolnik, Walaszczyk, Piątkowski, Białek, Rozborski (64' Grabowski), Mazurkiewicz (78' Mościński), Prymula (65' Danielak)
Sędzia: Jarosław Chmiel (Warszawa). Widzów: 2500 (400 z Rzeszowa)

Niecelne podania, przestoje w grze, sytuacji strzeleckich „jak na lekarstwo” i ogromna nerwowość... Niestety tak opisać można kolejny mecz Resovii. „Pasiaki” zamiast do drugiej ligi wędrują do nikąd, a hasło „RESOVIACKI CHARAKTER” jest raczej opowieścią z serii o mchu i paproci.
Po dwunastu kolejkach rundy jesiennej piłkarze Resovii trenowani przez duet trenerski Huzarski- Kramarz zajmowali 6 pozycję, mając tylko 3 punkty straty do 2 miejsca w tabeli. Resoviacy tracili dużo bramek , ale drużyna grała otwartą, ofensywną piłkę. Tworzyła się grupa piłkarzy rozumiejąca się w szatni i na boisku. Po zakończeniu rundy jesiennej trenerom „wytknięto” słabą postawę piłkarzy w meczu derbowym. Kierowani ambicją trenerzy złożyli rezygnację, a niezadowoleni z wyników działacze sprowadzili 11 nowych zawodników. Z klubu odeszli najlepsi strzelcy Hajduk i Biliński. Na dzień dzisiejszy po 12 kolejkach wiosny „pasiaki” są jedną z najsłabszych drużyn. Za Resovią w tabeli rundy wiosennej są tylko Avia, Wierna, Łada i katastrofalnie grająca Wisłoka. Cała drużyna w rundzie wiosennej  strzeliła mniej bramek od wyżej wymienionej dwójki napastników. Resoviacy nie wykorzystują nawet przewagi jednego zawodnika. W 6 meczach piłkarze drużyn przeciwnych ukarani byli czerwonymi kartkami. Trenerzy drużyn przeciwnych chwalą grę Resovii, ale niestety jest to chyba tylko kurtuazja. Mecz w Ostrowcu Świętokrzyskim miał być meczem przełomowym. Kto uzyska 3 punkty uzyska bilet w górne rejony tabeli.  Przez pierwsze 30 minut nie działo się na boisku nic ciekawego. Drużyny badały swoje możliwości, a pierwszy atak przeprowadzili gospodarze. Sytuację strzelecką zmarnował czarnoskóry Ihenacho, który w sytuacji sam na sam strzelił wprost w ręce Daniela. Dwie minuty później strzałem na bramkę popisał się obrońca gospodarzy Szymoniak. W 27 minucie z rzutu wolnego dośrodkował Sobczyński, a strzałem głową popisał się Kanarski. Resoviacy pierwszy celny strzał na bramke gospodarzy oddali dopiero w 34 minucie meczu. Z 20 metrów strzelał Piątkowski, ale bez efektu. W 44 minucie meczu sam na sam przed Kwapiszem znalazł się Prymula, który zdobył bramkę dla Resovii, ale sędzia spotkania, Jarosław Chmiel słusznie gola tego nie uznał.  Napastnik „pasiaków” znajdował się na pozycji spalonej. Po przerwie przewaga KSZO-ków była widoczna. Piłkarze z Ostrowca przyśpieszyli grę a ich akcje były coraz bardziej składne i groźne. Niestety nie można tego samego napisać o grze Resovii.  Pierwszy gol padł w 58 minucie. Kanarski przeprowadził akcję lewą stroną, spod linii końcowej idealnie zacentrował do będącego na 9 metrze  Pietrzaka, który pewnym uderzeniem głową pokonał Daniela. 7 minut później padła kolejna bramka.  Tym razem Matuszczyk – idealnie obsłużył wbiegającego Kardasa, ten uderzył głową,  bramkarz „pasiaków” próbował jeszcze opanować piłkę, ale ta ostatecznie znalazła się w siatce. Końcówka meczu to napór resoviaków, którzy nie mieli już nic do stracenia. W 77 minucie Piątkowski mocno strzelił z 20 metrów, ale niestety piłka przeleciała obok słupka. Dziesięć minut później przed swoją szansą stanął Danielak, jednak nie potrafił pokonać bramkarza gospodarzy po uderzeniu z trzech metrów. W doliczonym czasie gry szansę na podwyższenie wyniku miał Żelazowski, ale nieczysto trafił w piłkę i mecz zakończył się wynikiem 2:0. Droga do II ligi stała się najprawdopodobniej mrzonką.

resoviacy.pl

2008.05.14 | Sezon 1983/84, Resovia w II lidze (cz. 7)

Celem resoviaków w nadchodzącym sezonie 1983/84 miał być awans do 1 ligi. To co nie udało się w poprzednim sezonie miało być zrealizowane w nadchodzącym.  Zawodnicy pracowali w przedsezonowych przygotowaniach z pełnym zaangażowaniem. Pamiętamy, że w poprzednim (1982/83) sezonie Resovia była drużyną wyjazdów. Za mecze na boiskach przeciwnika resoviacy zbierali bardzo dobre recenzje. U siebie wygrywali, ale to nie były zwycięstwa przekonujące. Rzeszowianie wzmocnili się pozyskanym ze Stali Nowa Dęba Włodzimierzem Kruczkiem oraz Stefanem Kawalcem z mieleckiej Stali.
W rundzie jesiennej resoviacy spisywali się bardzo dobrze.  Zajęli drugie miejsce uzyskując 17 punktów w 15 meczach. Sytuacja wyjściowa przed rundą wiosenną była bardzo dobra. Do lidera- Radomiaka Radom brakowało tylko 3 punkty. Rzeszowska drużyna prezentowała dobrą skuteczność. Formacja ofensywna Resovii należała do najlepszych w lidze obok Górnika Knurów i Hutnika Warszawa.

więcej | resoviacy.pl

2008.05.10 | Pewne zwycięstwo "pasiaków" 

Resovia Rzeszów - Naprzód Jędrzejów 3:0 (1:0)
38' Walaszczyk (k) 58' Baran, 77' Mazurkiewicz

Resovia: Daniel, M. Baran, Kozubek, Kusiak, Szkolnik, Walaszczyk, Piątkowski (66' Jakubowski), Białek, Grabowski (55' Rozborski), Mazurkiewicz (79' Oślizło), Prymula (63' Danielak)
Naprzód: N. Baran, Puchrowicz, Styczeń, Grunt, Ziółkowski (60' Banaszak), Wójcicki, Gajda, Osiński (68' Szymański), Bała (68' Fryc), Samburski (37' Chudzik), Myśliwy
Sędzia: Paweł Pytka (Brzesko)  Widzów: 800

Sobotni mecz rzeszowskich „pasiaków” miał dwa oblicza. Pierwsza połowa była bardzo słabym widowiskiem. Resoviacy atakowali, ale w ich grze nie było ani ładu, ani składu. Długie piłki posyłane w kierunku napastników nie stwarzały żadnego zagrożenia, a strzałów na bramkę było jak na lekarstwo. Po raz pierwszy piłka wylądowała w siatce po strzale Piotra Szkolnika. Sędzia jednak wcześniej dopatrzył się spalonego i bramki nie uznał. Przełomowym momentem meczu była 36 minuta, kiedy to Kamil Walaszczyk zagrał prostopadła piłkę do Piotra Mazurkiewicza. Napastnik Resovii próbował minąć bramkarza gości i padł na murawę. Blisko całej akcji był arbiter spotkania, który odgwizdał rzut karny dla gospodarzy i czerwoną kartką ukarał bramkarza Naprzodu. Bramkę z rzutu karnego strzelił Kamil Walaszczyk.
Druga część spotkania to ataki rzeszowian grających w przewadze jednego zawodnika. W 50 minucie meczu głową strzelał Wiesław Kozubek, jednak rezerwowy bramkarz gości nie dał się zaskoczyć. Ten sam bramkarz popełnił fatalny błąd w 58 minucie meczu. Po centrze Jarosława Białka wybił piłkę wprost pod nogi Mirosława Barana. Obrońcy Resovii nie pozostało nic innego jak uderzyć mocno po ziemi i strzelić swoją pierwszą bramkę dla „pasiaków”. Piłkarze Naprzodu próbowali swoich szans na bramkę kontaktową strzałami ze stałych fragmentów gry, ale tego dnia nawet jeden z najlepszych strzelców ligi Krzysztof Myśliwy był nieskuteczny. W 60 minucie ładnym strzałem popisał się napastnik Resovia -Krystian Prymula. Jednak ani ta sytuacja, ani okazja Mazurkiewicza w 74 minucie nie zakończyła się bramką. Trener gospodarzy dokonał zmian i Resovia podkręciła tempo meczu. W 77 minucie z prawego skrzydła zacentrował wprowadzony do gry Sławomir Rozborski i piłka po uderzeniu głową Mazurkiewicza wylądowała w siatce po raz trzeci.


                                                                   foto: Łukasz Milewski | photohormone.com

Tomasz  Tułacz (trener Resovii):
Zgodzę się, że poziom gry z I połowy, to była wakacyjna piłka, jeden z gorszych fragmentów w naszym wykonaniu tej wiosny. Trochę na to rzutował wysiłek włożony w mecz pucharowy z Wisłoką. Ważne jednak, że wynik jest korzystny. W tej rundzie graliśmy już ładnie dla oka, ale punktów z tego nie było. Nadal nękają nas problemy zdrowotne. Jarek Piątkowski był na antybiotykach i zagrał na własną prośbę.

Wiesław Kozubek (Resovia):

Wcale nie grało mi się dobrze. Mogłem więcej zdziałać. Trochę czułem w kościach mecz z Wisłoką ze środy. Karny? Skoro sędzia go podyktował to znaczy, że był. Oczywiście wiemy, że w Ostrowcu trzeba pokazać lepszą grę, jeśli chcemy zdobyć tam jakieś punkty. Trudno nam się gra, bo ciągle mamy jakieś problemy i w składzie dochodzi do wielu roszad. Wygraliśmy ważny mecz, ale kolejny znów będzie miał ogromną stawkę. Wierzymy jednak, że osiągniemy cel. Inaczej na boisko nie byłoby po co wychodzić.

Piotr Mazurkiewicz (Resovia):

Bramkarz wystawił nogę, sfaulował mnie i karny był ewidentny. Z czerwoną kartką sędzia chyba trochę przesadził, nie musiał jej pokazywać. Przy moim golu znakomitą centrą popisał się Sławek Rozborski. Mogłem wcześniej trafić z bliska, ale nie wyczułem piłki. Nie pokazaliśmy wiele składnej gry, ale na naszej płycie gra piłką graniczy z cudem. W V lidze znalazłyby się lepsze boiska. No, ale to już inna sprawa. Ważne, że zostajemy w grze o drugą ligę. Humory nam się dzisiaj poprawiły.

Tomasz Szeliga, Dziennik Polski

 

 

 


18  20












































































































































































































































































































































































































































































































































































 

| ...do strony głównej |

 
© 2006 | resoviacy.pl  serwis informacyjny CWKS Resovia Rzeszów | design by