|
|
|
2025.11.09 | Podbeskidzie Bielsko-Biała - Resovia Rzeszów 3:0 (1:0)
|
|
2' 90' Klisiewicz, 50' (k) Biernat
Podbeskidzie:
Forenc, Kolanko (62' Sitek), Ściuk, Biernat ,
Majsterek, Gach, Urynowicz
(77' Szumilas), Kizyma (90' Zawada), Takáč
(62' Piątek), Martosz, Klisiewicz (90' Osyra)
Resovia: Tetyk, Rębisz (46' Pieniążek), J. Banach, Szymocha,
Kowalski-Haberek, Romanowski (70' Hanc), Czyżycki (77' Czapniewski), Bąk, Jokel,
Jaroch (62' Letniowski), Bałdyga (62' Silnỳ)
Sędzia: Wójcik (Siedlce), Widzów: 1806
Resoviacy jechali do Bielska-Białej z dużym apetytem na
zdobycie kompletu punktów, ale spotkanie zaczęło się i zakończyło dla nich
fatalnie.
Już w 2 minucie gospodarze po akcji Gacha, Kolanki i Klisiewicza pokonali z dużą
łatwością Jakuba Tetyka. Rzeszowianie długo utrzymywali się przy piłce i
prowadzili grę, z której jednak niewiele wynikało.
Miejscowi byli dużo konkretniejsi i spotkanie zakończyło się nokautem, po którym
na deskach lądowali "biało-czerwoni".
Po ekspresowym zdobyciu gola miejscowi cofnęli się do defenywy i rzeszowianie
starali się budować akcje w ataku pozycyjnym. Motorem napędowym gry
rzeszowskiego zespołu starał się być Mateusz Czyżycki, kótry od czasu do czasu
uruchamiał Dawida Bałdygę lub Gracjana Jarocha. Ten ostatni przed przerwą
dwukrotnie uderzał na bramkę gospodarzy, ale golkiper Podbeskidzia nie dał się
zaskoczyć.
Kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu drugiej połowy ponownie na bramkę Forenca
uderzał kąśliwie Jaroch, ale i tym razem piłka mijała cel.
Wydawać się mogło, że Resovia ruszy z impetem na bramkę gospodarzy, ale w 49
minucie miejscowi świętowali kolejne trafienie. Do piłki dośrodkowanej z rzutu
rożnego wyskoczyć starał się Marcin Biernat. 33-letni wychowanek Podgórza Kraków
według arbitra powstrzymywany był nieprawidłowo przez Dawida Bałdygę i skończyło
się na rzucie karnym. Sytuacja jakich dziesiątki w meczach ligowych i
rzeszowianie mieli słuszne pretensje do arbitra, który bardzo pochopnie sięgnął
po gwizdek. Rzut karny na bramkę zamienił sam poszkodowany i od 50 minuty meczu
sytuacja Resovii była mocno skomplikowana.
Gospodarze nie kwapili się do gry ofensywnej i rzeszowianie długo wymieniali
podania, ale nie potrafili swojej przeagi przełożyć na okazje do zdobycia
bramki. W 60 minucie strzałem z 11 metrów starał się postraszyć golkipera
miejscowych Jakub Jokel.
W 79 minucie Po niefortunnym upadku plac gry musiał przedwczesnie opuścić Jakub
Banach, a trener Piotr Kołc wykorzystał już wcześniej limit zmian i resoviacy
kończyli mecz w dziesięciu. Pomimo przewagi liczebnej gospodarzy
"biało-czerwoni" starali się atakować bramkę Forenca, a tymczasem gospodarze
wyczekiwali na kolejną okazję do zadania kolejnego ciosu. Okazaj przytrafiła się
im w ostatniej minucie meczu. Wóeczas przeprowadzili skuteczny kontratak, po
którym Lucjan Klisiewicz ustałi wynik meczu na 3:0.
|
|
2025.10.31 |
Stal Stalowa Wola - Resovia Rzeszów 1:1 (0:0)
|
|
84' Niedbała - 70' Małachowski
Stal:
Stępak, Kukułowicz (85' Zaucha), Żemło, Furtak, Getinger ,
Lelek, (68' Švec), Radecki, Hrnčiar
(78' Niedbała), Hebel, Tomalski (68' Wolny), Łącki (68' Kendzia)
Resovia: Tetyk, Kowalski-Haberek, J. Banach, Szymocha, Romanowski, Bąk ,
Małachowski
(85' Pieniążek),
Rębisz (85' Letniowski ),
Jaroch (80' D. Banach), Czyżycki (67' Jokel), Bałdyga (67' Silnỳ)
Sędzia: Kozieł (Kielce), Widzów: 3764
Resoviacy po ostatnim gwizdku mogą czuć spory niedosyt, bo po bardzo dobrym
występie w Stalowej Woli musieli podzielić się punktami z miejscową Stalą.
Rzeszowianie przez większą część spotkania posiadali zdecydowaną przewagę i
stworzyli sobie sporo sytuacji bramkowych, ale jeden popełniony błąd okazał się
dla nich kosztowny.
Piłkarze trenera Piotra Kołca zaskoczyli rywali dynamiką i organizacją.
Miejscowi nie radzili sobie z pressingiem "Pasiaków" i mieli spore kłopoty z
przeprowadzeniem płynnych akcji. To jednak gospodarze pierwsi uderzali na
bramkę. Już w 8 minucie Hubert Tomalski dogrywał piłkę z lewej strony boiska, a
głową iderzał piłkę na bramkę Lukáš Hrnčiar.
Resovia odpowiedziała akcją Kornela Rębisza i strzałem Gracjana Jarocha.
27-letni wychowanek Polonii Przemyśl uderzył piłkę bez przyjęcia, ale posłał ją
nad poprzeczką.
W kolejnych fragmentach spotkania rzeszowianie zyskali przewagę i Stępak miał
sporo pracy w bramce gospodarzy. W 23 minucie główkował na bramkę aktywny Jakub
Banach, a 10 minut później Łukasz Furtak wybijał piłkę z linii bramkowej
po uderzeniu Rębisza.
"Biało-czerwoni" konstruowali kolejne akcje, ale nie potrafili postawić kropki
nad "i". Jeszcze przed przerwą swoich sił snajperskich próbowali Jarcoh i
Bałdyga, ale na przerwę obydwa zespoły schodziły z bezbramkowym rezultatem.
Kwadrans gry po przerwie był najlepszym okresem gry gospodarzy. W 47 minucie
spotkania Patryk Romanowski desperackim rzutem na piłkę zablokował strzał
Tomalskiego i tym samym ratował swój zespół przed stratą gola. Po chwili piłka
dośrodkowana z rzutu rożnego sprawiła sporo kłopotu Tetykowi, którego
ostatecznie przed kapitulacją ratował słupek.
Rzeszowianie przeczekali napór gospodarzy, aby od 60 minuty ponownie wrócić do
gry i przejąć inicjatywę. Walczący za dwóch Dawid Bałdyga dwoił się i troił, aby
zmusić do kapitulacji Stępaka. Nie miał jednak szczęśća, bo jego dwa strzały
jakimś cudem w 58 i 60 minucie golkiper Stali zdołał wybronić.
W 63 minucie zakotłowało się w polu karnym gospodarzy. Piotr Żemlo
uderzył łokciem Bałdygę i rzeszowianie domagali się rzutu karnego, ale arbiter
nie dopatrzył się przewinienia i nie sięgnął po gwizdek.
Miejscowi mieli problemy z wyprowadzeniem akcji, a tymczasem rzeszowianie
prowadzili kolejne groźne akcje.
W 70 minucie piłka trafiła pod nogi Adriana Małachowskiego, który precyzyjnym
trafieniem obok słupka zmusił do kapitulacji Stępaka. Resovia wyszła na
prowadzenie, ale po zdobytej bramce wcale nie cofnęła się do defensywy.
Rzeszowianie długo utrzymywali się przy piłce i dążyli do kolejnych goli.
W 84 minucie przytrafił się im jednak błąd, po którym gospodarze zdołali
doprowadzić do wyrównania. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego przez Maksymiliana
Hebla trafiła precyzyjnie na głowę Jakuba Niedbały, a ten nie mał problemów, aby
skierować ją do siatki. 21-letni wychowanek krakowskiej Wisły miał ułatwone
zadanie, bo rzeszowska defensywa przysnęła i Tetyk, tylko wzrokiem mógł
odprowadzić futbolówkę.
W końcowych fragmentach meczu rzeszowianie starali się jeszcze sięgnąć po
komplet punktów, ale miejscowi starali się już trzymać rywali zdala od własnego
pola karnego. Mecz zakończył się podziałem punktów, którym to rzeszowianie
powinni być bardziej rozczarowani.
|
|
2025.10.26 |
Resovia Rzeszów - Unia Skierniewice 1:2 (0:1)
|
|
69' G. Jaroch - 43' Szmyd, 61' Stępień
Resovia:
Tetyk, Rębisz (70' Pieniążek), Geniec, J. Banach ,
Kowalski-Haberek, Hanc, Czyżycki, Małachowski (70' Letniowski ),
Bąk (70' Jokel), D. Banach (57' G. Jaroch), Silnỳ
(70' Bałdyga)
Unia: Grocholski, Jendryka, Woliński, (65' Kamiński),
Stępień, Straus, Szmyd (46' Turek), Melich (79' Kosior), Makuch
,
Ławrynowicz (79' Sołtysiński), Toporkiewicz (57' Gąska), Sabiłło
Sędzia: Lewandowski (Zabrze), Widzów:
Z niedawnego rzeszowskiego pierwszoligowca zostały
już tylko wspomniena. Resoviacy w starciu z beniaminkiem wypadli
blado i nawet, gdy ten beniaminek jest już liderem drugoligowych
rozgrywek, to powinni pokazać się z lepszej strony.
Trzydziestowimnutowy fragment ciekawej gry to zbyt mało, aby ugrać
cokolwiek w starciu z przyjezdnymi, którzy konsekwentnie dążyli do
celu. Tymczasem cel "Pasiaków" nadal jest jedną - wielką niewiadomą.
Początkowo więcej do powiedzenia mieli na murawie stadionu
miejskiego piłkarze Piotra Kołca. Resoviacy zaatakowali bramkę
Grocholskiego, ale pierwszy groźny strzał na bramkę oddali
przyjezdni. W 10 minucie meczu Kamil Sabiłło posłał piłkę pod
poprzeczkę i Tetyk z trudem ratował sytuację. W 32 minucie ponownie
futbolówka lądowała w bramkarskich rękaeicach Tetyka, a tym razem na
bramkę uderzał po rzucie wolnym Mateusz Stępień.
Resoviacy odpowiedzieli strzałem z dystansu Mateusza Geńca, który
posłał piłkę po ziemi, minimalnie obok słupka. W 43 minucie
rzeszowianie popełnili koszmarny błąd, po którym Mateusz Szmyd
wpakował piłkę do siatki. Przyjezdni przejęli futbolówkę w okolicach
linii środkowej boiska i prostopadłe podanie w kierunku pola karnego
uruchomiło napastników. Wydawało się, że akcje przerwie Geniec,
który zwlekał z interwencją czekając na reakcję Tetyka. Tymczasem
snajperskim nosem wykazał się Szmyd, który wykorzystał
nieporozumienie w szeregach obronnych Resovii i wpisał się na listę
strzelców.
Wydawać się mogło, że rzeszowianei po przerwie rzucą się do
odrabiania strat, ale to Unia była zespołem, który przejął
inicjatywę w meczu.
W 61 minucie ponownie przysnęli obrońcy Resovii. Piłka dośrodkowana
z rzutu rożnego trafiła w okolice drugiego słupka i Mateusz Stępień
z ogromną łatwością podwyższył rezultat na 0:2.
Po chwili mogło być już 0:3, bo soczystym uderzeniem na bramkę
popisał sie Damian Makuch, ale golkiper Resovii zdołał wybić
futbolówkę.
W 69 minucie resoviacy zdobyli bramkę kontaktową po uderzeniu
Gracjana Jarocha. Futbolówka dośrodkowana z prawej strony boiska
odbiła się od nóg jednego z obrońców Unii i Jaroch skorzystał z
prezentu, wbijając ją z bliska do siatki.
W końcowych fragmentach meczu rzeszowianie starali się przycisnąć,
ale to goście wyprowadzli groźne kontrataki, po których wynik mógł
ponownie ulec zmianie.
W 81 minucie za głowę złapał się Gracjan Jaroch, bo miał okazję po
raz kolejny pokonać Grocholskiego. Uderzył futbolówkę dograną przez
Dawida Pieniążka, ale posłał ją wysoko nad bramką.
|
|
2025.10.18 |
KKS 1925 Kalisz - Resovia Rzeszów 0:0
|
|
KKS:
Krakowiak, Flak, Gawlik, Wypych ,
Białczyk, Putno, Różycki
(59' Andruszko), Cierpka
(59' Zając), Banasiak (78' Danielak), Zawistowski (67' Flisiuk),
Zdybowicz (77' Skibicki)
Resovia:
Tetyk, Rębisz, Szymocha ,
J. Banach, Kowalski-Haberek, Hanc, Czyżycki
(76' Pieniążek), Małachowski, Bąk
(69' Jokel), D. Banach (62' Jaroch), Bałdyga (62' Silnỳ)
Sędzia: Ostrowski (Szczecin), Widzów:
Bezbramkowym i raczej sprawiedliwym remisem zakończyło się spotkanie
Resovii z Kaliskim Klubem Sportowym. Obydwa zespoły stworzyły sobie
sporo okazji bramkowych, których nie potrafiły udokumentować trafieniem
do siatki. Momentami przewaga na boisku należała do Resovii, aby w
kolejnych fragmentach gry inicjatywę przejęli gospodarze.
To miejscowi mieli dogodniejsze okazje bramkowe, ale na przeszkodzie
stanął im Jakub Tetyk. Niewątpliwie dzięki świetnej postawie golkipera,
rzeszowiacy wracają do grodu Rzecha z punktem.
To był mecz bramkarzy, bo i po drugiej stronie świetnie w bramce radził
sobie Maciej Krakowiak.
Mecz zaczął się od groźnej sytuacji gospodarzy. Po wrzucie piłki z autu,
defensywa Resovii przysnęła i skończyło się na niecelnym uderzeniu
jedengo z piłkarzy KKS-u. Rzeszowianie odpowiedzieli również niecelnym
uderzeniem Mateusza Czyżyckiego.
W 15 minucie przypomniał o sobie resoviakom Przemyslaw Zdybowicz.
25-letni były piłkarz rzeszowskiego klubu efektownym uderzeniem
postraszył Tetyka, kótry tego dnia miał wyjątkowo dużo do roboty.
Początek meczu należał do Resovii, która częściej była w posiadaniu
piłki, ale z czasem inicjatywę przejmować zaczęli piłkarze trenera
Damiana Nowaka. W 26 minucie piłka po strzale Adriana Cierpki wylądowała
na słupku i golkiper Resovii tylko wzrokiem zdążył ją odprowadzić poza
boisko.
W 38 mincie gospodarze mieli jeszcze lepszą okazję do zmiany rezultatu.
Wszystko zaczęło się od nonszalanckiego zagrania Jakuba Banacha. Jego
podanie piętą skończyło się przejęciem piłki przez rywali i szybkim
kontratakiem na bramkę Resovii. W polu karnym Szymocha faulował
Zawistowskiego i arbiter odgwizdał "jedenastkę". Do karnego podszedł
Putno, ale jego intencje wyczuł Tetyk, który w świetnym stylu wybronił
strzał na lewy słupek. Golkiper Resovii wybronił jeszcze dobitkę i mógł
odbierać gratulacje od kolegów.
Przed przerwą jeszcze raz ratował swój zespół przed stratą bramki. Tym
razem na 20 metrze faulował rywala Radosław Bąk. Piłka po strzale z
rzutu wolnego przeszła po rękawicach rzeszowskiego bramkarza i
wylądowała na poprzeczce.
Ostatnim akcentem pierwszej połowy była akcja Bałdygi, ktory zwlekał z
oddaniem strzału i został zastopowany przez defensorów. Napastnik
Resovii nie zdołał wykończyć akcji, ale i jego koledzy do przerwy nie
oddali celnego strzału na bramkę rywali.
Po przerwie ponownie pokazal się Zdybowicz, który uderzeniem głową
starał się zaskoczyć Tetyka. W 50 minucie świetną interwencją popisał
się Krakowiak, który jakimś cudem obronił strzał Jakuba Banacha. Po
chwili na bramkę gospodarzy uderzał Hanc, ale i jego strzał został
zablokowany przez defensorów. W 55 minucie po dograniu piłki przez Bąka
w pole karne, w poprzeczkę wycelował Rębisz.
W końcówce mocniej zaatakowali znowu miejscowi. W 82 minucie po raz
kolejny bramkarskim kunsztem wykazał się golkiper Resovii. Tym razem
Mateusz Wypych starał się wbić głową piłkę do siatki strzałem głową z 4
metrów.
|
|
2025.10.10 |
ŁKS II Łódź - Resovia Rzeszów 0:0
|
|
ŁKS
II:
Bomba, Sokołowski
(86' Kotarba), Rozwandowicz ,
Ślęzak ,
Zając, Młynarczyk, Leśniewski, Kabziński, Hinokio, Jurkiewicz (69'
Szczygieł), Rzemyszkiewicz (61' Siwek)
Resovia:
Tetyk, Rębisz, J. Banach, Geniec (90' Grasza), Kowalski-Haberek , Hanc,
Jaroch, (54' Czyżycki), Bąk, Małachowski
(78' Pieniążek). D. Banach (54' Jokel), Silnỳ
(54' Bałdyga)
Sędzia: Rutkowski (Bydgoszcz)
W meczu 12. kolejki Betclick 2. Ligi piłkarze Resovii zremisowali bezbramkowo w
Łodzi z rezerwami ŁKs-u. Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy
odważnie zaatakowali bramkę Tetyka i defensywa Resovii do przerwy miała sporo
pracy.
Rzeszowianie długo oswajali się z warunkami niemalże pustego łódzkiego stadionu.
Już w 25 minucie groźnie (nad poprzeczką) na bramkę Tetyka uderzał Koki Hinokio.
Gopsodarzy starali się być aktywni w akcjach ofensywnych, ale nie potrafili
wykończyc akcji skutecznym trafieniem. Ospała i niedokładna gra rzeszowskiego
zepsołu nakręcała miejscowych do sięgnięcia po komplet punktów. Do przerwy
jednak obydwaj bramkarze zachowali czyste konta.
Po przerwie gra "Pasiaków" wyglądała juz nieco lepiej. W 71 minucie Mateusz
Czyżycki wpakował piłkę do bramki, ale był na pozycji spalonej i arbiter gola
nie uznał.
Bramki w tym spotkaniu nie padły i obydwa zespoły po ostatnim gwizdku mogły czuć
spory niedosyt.
|
|
2025.10.05 |
Resovia Rzeszów - Rekord Bielsko-Biała 1:0 (1:0)
|
|
4' Jokel
Resovia:
Tetyk, Rębisz, Geniec, J. Banach ,
Grasza (77' Szymocha), Hanc (72' Romanowski), D. Banach (72' Bałdyga), Jokel
(83' Pieniążek), Małachowski (77' Czyżycki), Jaroch ,
Silnỳ
Rekord: Żołneczko, Pawłowski, Boczek, Sobociński, Poznański (69' Żyrek),
Śliwka ,
Ryś (83' Wyroba), Ściślak, Sapiński (57' Klichowicz ),
Łaski (69' Kasprzak), Świderski
Sędzia: Stępniak (Gdańsk)
Resoviacy długo czekali na zwycięstwo w Rzeszowie i w meczu z Rekordem
postanowili spełnić marzenia za wszelką cenę. Początek spotkania zapowiadał się
obiecująco, bo już w 4 minucie Jakub Jokel pokonał golkipera Rekordu. Wydawać
się mogło, że "biało-czerwoni" pójdą za ciosem i zdobywać będą kolejne bramki,
ale z czasem to drugoligowe spotkanie stało się bezbarwne.
Początek meczu należał zdecydowanie do gospodarzy. Aktywny w ofensywie był
szczególnie Gracjan Jaroch i to on miał kilka świetnych sytuacji strzeleckich.
Zmasowana defensywa Rekordu była jednak solidną zaporą. Piłka kierowana w
światło bramki blokowana była przez obrońców Rekordu, którzy szczelnie pilnowali
pola karnego.
Im bliżej było gwizdka na przerwę, tym odważniej poczyniali sobie przyjezdni.
Dwukrotnie fantastycznymi interwencjami popisywał się Jakub Tetyk, który ratował
kolegów z zespołu przed stratą bramki. W 40 minucie piłka wylądował w siatce
Resovii, ale arbiter dopatrzył się spalonego i bramki nie uznał.
Po przerwie przyjezdni wyszli na murawę z ogromną chęcią doprowadznia do remisu.
W przodzie dwoił się i troił Daniel Świderski, którego umiejętności pamiętają
kibice rzeszowskiego klubu jeszcze z czasów jego gry w "Pasiakach".
Napastnik Rekordu pilnowany był jednak bardzo skrupulatnie przez rzeszowskich
defensorów i dużej krzywdy gospodarzom nie zrobił.
Po drugiej stronie boiska próbował swoich ofensywnych szans Jakub Silnỳ,
ale nie był to udany występ napastnika Resovii.
W końcówce meczu rzeszowianie skupiali się na dowiezieniu wyniku do ostatniego
gwizdka, bo chcieli za wszelką cenę zgarnąć komplet punktów. Ucierpiało na tym
trochę widowisko, bo mecz był szarpany i brakowało w nim drugoligowej jakości.
|
|
2025.09.28 |
GKS Jastrzębie - Resovia Rzeszów 1:2 (0:0)
|
|
87' (k) Baranowicz - 70' Rębisz, 90' Jokel
GKS:
Molga, Zieliński, Mroczko, Bednorz ,
Gościniarek, Jakuć (84' Tomal), Maszkowski, Baranowicz, Gromek (72'
Gębala), Bykowski (66' Kąkolewski), Matysek (84' Siga)
Resovia:
Tetyk, Rębisz (85' Ciszewski), Geniec, J. Banach, Kowalski-Haberek ,
Hanc ,
D. Banach (72' Jokel), Bąk
(72' Czyżycki), Małachowski, Jaroch (72' Pieniążek), Silnỳ
(76' Bałdyga)
Sędzia: Kasprzyk (Legnica), Widzów: 674
Rzeszowianie stanęli na wysokości zadania i wygrali
mecz z ligowym outsiderem na jego terenie. Takie spotkania dla Resovii z
reguły nie są łatwe i tak było tym razem. Gola na wagę zwycięstwa zdobył
w doliczonym czasie gry Jakub Jokel, który na boisku pojawił się
kilkanaście minut wcześniej.
Rzeszowianie dominowali w tym spotkaniu i to oni od pierwszego gwizdka
starali się prowadzić grę. Oddawali sporo strzałów na bramkę Molgi, ale
długo nie potrafili przypieczętować przewagi zdobyczą bramkową.
Okazje do wpisania się na listę strzelców pierwszy miał Dominik Banach,
ale jego strzał był minimalnie niecelny. Do przerwy miejscowi starali
się dotrzymywać kroku "Pasiakom". Po zmianie stron zaczęli odczuwać
trudy meczu. Gospodarze kilka dni wcześniej rozgrywali spotkanie Pucharu
Polski w Świnoujściu i miało to niemały wpływ na ich siły w pojedynku z
Resovią.
"Biało-czerwoni" odważniej do pracy zabrali się po przerwie. Na bramkę
czekali jednak aż do 70 minuty. Kornel Rębisz indywidualną akcją i
strzałem z lewej nogi zaskoczył golkipera gospodarzy i jako pierwszy
zmienił rezultat tego spotkania. Resovia chciała pójść za ciosem, a
kolorytu akcjom ofensywnym mieli dać wporwadzeni do gry rezerwowi.
W końcówce zrobiło się jednak nerwowo, bo miejscowi doprowadzili do
wyrównania strzałem z rzutu karnego. Skutecznym wykonawcą "jedenastki" w
87 minucie był Bartosz Baranowicz.
Rzeszowianie jednak nie odpuścili i rzucili się do desperackich ataków.
Ostatni z nich przyniósł im upragnione zwycięstwo.
Piłkę po rzucie rożnym wprowadził w pole karne Adrian Małachowski, a
jego dośrodkowanie skutecznie wykończył Jakub Jokel. Po ostatnim gwizdku
21-letni słowacki piłkarz utonął w uściskach kolegów, którzy gratulowali
mu decydującego uderzenia.
|
|
2025.09.21 |
Resovia Rzeszów - Sandecja Nowy Sącz 0:2 (0:1)
|
|
30' Pietraszkiewicz, 68' Wolsztyński
Resovia:
Tetyk, Rębisz (75' Romanowski), Szymocha ,
Kowalski-Haberek ,
Geniec, Hanc, D. Banach (75' Bałdyga), Bąk (85' Czyżycki),
Małachowski (85' Jokel), Jaroch (72' Pieniążek), Silnỳ
Sandecja: Jeleń, Talar ,
Błyszko, Słaby, Skałecki ,
Ziętek, Brenkus
(46' Wolsztyński ),
Kołbon ,
Kasprzak
(84' Pleśniarowicz), Pietraszkiewicz (84' Ogorzały), Piszczek (66'
Smajdor)
Sędzia: Borowiak (Poznań), Widzów: 1309
Resovia po raz kolejny zawiodła swoich kibiców na
stadionie miejskim w Rzeszowie. W starciu z Sandecją rzeszowianie
chcieli sięgnąć po komplet punktów i stwarzali sobie sporo sytuacji
bramkowych, ale konkretniejsi byli goście i punkty pojechały do
Nowego Sącza. Rzeszowianie przegrali mecz i wylecieli ze strefy
barażowej.
Sandecja to solidny rywal, który celuje w awans do I ligi. Od
początku goście nie ukrywali, że do Rzeszowa przyjechali po komplet
punktów. Goście prowadzili atak pozycyjny i groźnie byli głównie po
prawej stronie boiska.
Właśnie po akcji z tej strony już w 30 minucie meczu na listę
strzelców wpisał się Daniel Pietraszkiewicz. Były piłkarz Resovii
otrzymał piłkę od Kacpra Talara i technicznym strzałem zmusił do
kapitulacji Jakuba Tetyka.
Po przerwie do pracy zabrała się Resovia. Na bramkę Jelenia uderzał
najpierw Radosław Bąk, a później Gracjan Jaroch. Piłkarzom Resovii
nie sprzyjało jednak tego dnia szczęście, bo futbolówka lądowała na
poprzeczce wyjątkowo często. Rzeszowianie mieli swój dobry okres
gry, którego nie potrafili przełożyć na bramki. Brakowało
wykończenia, a i golkiper Sandecji stawał na posterunku. Tak było po
akcji Adriana Małachowskiego, który przegrał pojedynek z bramkarzem
gości.
Przyjezdni przetrwali napór Resovii i w 68 minucie zadali kolejny
skuteczny cios. Ponownie dał o sobie znać Daniel Pietraszkiewicz.
Skrzydłowy Sandecji urwał się lewą stroną boiska i wyłożył piłkę
Rafałowi Wolsztyńksiemu. 30-letni wychowanek Concordii Knurów
płaskim strzałem ustalił wynik meczu na 0:2.
Resovia zaatakowała w ostatnim kwadransie ponownie, ale wielkiej
krzywdy rywalom nie zrobiła i mecz zakończył sie zasłużonym
zwycięstwem gości.
Resoviacy pozostają bez zwycięstwa na stadionie w Rzeszowie od 4
maja.
|
|
2025.09.14 |
Świt Szczecin - Resovia Rzeszów 1:2 (1:1)
|
|
43' Kapelusz - 14' Bąk, 63' D. Banach
Świt:
Rajczykowski, Ciechanowski (71' Nowicki), Góral, Woźniak, Koziara
(61' Kort), Wojdak
(61' Tkaczuk), Aftyk (77' Ropski), Kapelusz
(71' Nowak), Lebedyński
Resovia:
Tetyk, Kowalski-Haberek, Szymocha, Geniec, Hanc (83' Romanowski), Bąk, Małachowski,
Rębisz, Jaroch (79' Bałdyga), D. Banach (72' Pieniążek), Silnỳ
Sędzia:
Wrzeszczyński (Kalisz), Widzów: 393
Rzeszowianie w Szczecinie zagrali jeden z najlepszych meczy w tym
sezonie i odnieśłi zasłużone zwycięstwo.
Już od pierwszych minut "biało-czerwoni" posiadali znaczącą przewagę i
mecz toczył się głównie na połowie Świtu. Miejscowi nie kwapili się do
ataków i zapraszali Resovę do ofensywnych akcji, a rzeszowianie z dużą
łatwością przedostawali się nie tylko na połowę rywali, ale również pod
ich pole karne.
Pierwszy na bramkę Rajczykowskiego uderzał w 12 minucie Dominik Banach.
Piłka uderzona przez 22-letniego pomocnika Resovii zmierzała idealnie
pod poprzeczkę, ale jakimś cudem golkiper gospodarzy zdołał ją
wypiąstkować na rzut rożny.
Po dośrodkowaniu ze narożnika futbolówkę w polu karnym do bramki
skierował głową Radosław Bąk i rzeszowianie cieszyli się z pierwszego
trafienia już w 14 minucie.
Przyjezdni stwarzali sobie sporo okazji bramkowych i jeszcze przed
przerwą na bramkę gości uderzał groźnie Gracjan Jaroch. Na prawej
stronie boiska katywny był duet piłkarzy: Geniec - Banach i to po
zagraniach tych zawodników najwięcej działo się pod polem karnym Świtu.
Rzeszowianie posiadali zdecydowaną przewagę, ale nie potrafili jej
przełożyć na kolejne trafienia. Tymczasem w 43 minucie futbolówkę od
Kacpra Wojdaka dostał stojący w polu karnym Szymon Kapelusz. 31-letni
napastnik Świtu wykazał sięsporym doświadczeniem, wział na plecy Macieja
Kowalskiego-Haberka, obrócił się z piłką i precyzyjnym uderzeniem po
ziemi - pokonał Tetyka.
Niezadowoleni z takiego obrotu sprawy piłkarze Resovii do pracy zabrali
się od razu po wznowieniu gry po przerwie. W 47 minucie na bramkę
miejscowych uderzał Kornel Rębisz, a dobijajcy piłkę Jaroch trafił w
słupek.
W 63 minucie meczu z lewej strony boiska dośrodkował piłkę w pole karne
Dawid Hanc, a Dominik Banach efektownym wolejem podwyższył rezultat na
1:2.
Rzeszowianie nie zwalniali tempa i stwarzali sobie kolejne okazje
bramkowe. Na kolejne trafienia mieli swoje szanse: Dawid Pieniążek i
Adrian Małachowski, ale miejscowi blokowali ich strzały.
Resovia do ostatniego gwizdka dążyła o podwyższenia rezultatu, ale i nie
zapominała o defensywie. Rzeszowscy obrońcy nie pozwalali na zbyt wiel
miejscowym, którzy też nie kwapili się do zdecydowanych ataków.
|
|
2025.08.05 |
Resovia Rzeszów - Śląsk II Wrocław 2:3 (1:1)
|
|
32' Jaroch, 48' Bąk - 43'
Wołczek, 68' Milewski, 90' Schierack
Resovia:
Tetyk, Rębisz
(62' Romanowski ),
Grasza, Szymocha
(76' Geniec), Kowalski-Haberek, Hanc, D. Banach (61' Pieniążek),
Małachowski ,
Bąk ,
Jaroch (71' Jokel), Bałdyga (71' Silnỳ)
Śląsk II: Głogowski, Gerstenstein (81' Wróblewski), Wojtczak,
Muszyński, Hawryłenko, Kurowski, Szarabura (81' Kamiński), Chodera
(65' Schierack), Wołczek, Dziuba (59' Niewiarowski), Kosmalski (59'
Milewski)
Sędzia: Wajda (Żywiec),
Widzów: 886
O tym, że od mieszania herbata nie staje się słodsza przekonali się w
piątkowy wieczór szkoleniowcy Resovii. Rotacje kadrowe po słabym
występie w spotkaniu z Podhalem nie dodały "Pasiakom" jakości.
W meczu 7. kolejki rozgrywek II ligi wrocławska młodzież sprowadziła
Resovię na ziemię.
Rzeszowianie od pierwszego gwizdka byli zespołem, który prowadził
grę i mecz początkowo układał się po mysli gospodarzy.
W 32 minucie półgórną piłkę w pole karne dogrywał Radosław Bąk i
wydawać sięmogło, że Gracjan Jaroch nie będzie miał dobrej okazji,
aby oddać strzał głową. Zachował się jednak jak rasowy napastnik i
jego strzał do bramki był na tyle zaskakujący, że Głogowski nie
zdążył z interwencją.
Jeszcze przed przerwą goście doprowadzili do wyrównania, bo
miejscowi pozwolili im na zbyt wiele Akcja Jehora Szarabury
zakończyła się uderzeniem Aleksandra Wołczka. 20-letni wychowanek
Śląska uderzył z 15 metrów dosyć flegmatycznie piłkę lewą nogą i
futbolówka wtoczyła się obok słupka do bramki bronionej przez
Tetyka.
Druga połowa zaczęła się po myśli rzeszowskiego zespołu. Już 3
minuty po wznowieniu gry futbolówka po woleju Radosława Bąka wpadła
do siatki gości. Po ponownym wyjściu na prowadzenie rzeszowianie
dążyli do kolejnych bramek i stwarzali sobie sytuacje do
podwyższenia wyniku. Przyjezdni przetrwali napór Resovii, a w 68
minucie ośmieszyli rzeszowską defensywę. Akcji gości nie zastopował
Krystian szymocha, a po chwili łatwo dał się ograć Bartosz Grasza i
Michał Milewski po profesorsku pokonał Tetyka.
W ostatnim kwadransie dosyć niespodziewanie inicjatywę przejęłi
goście. Wojskowi z Wrocławia długo utrzymywali się przy piłce i w
doliczonym czasie gry po raz kolejny ograli rzeszowską defensywę. W
ostatniej akcji meczu bramkę na 2:3 zdobył Simon Schierack.
|
|
2025.08.29 |
Resovia Rzeszów - Podhale Nowy Targ 1:1 (0:0)
|
|
90' Silnỳ - 58' Seweryn
Resovia:
Tetyk, Rębisz (76' Pieniążek), Grasza ,
Szymocha ,
Kowalski-Haberek ,
Romanowski
(76' D. Banach), Jokel (76' Hanc), Małachowski, Bąk, Bałdyga (67'
Jaroch), Silnỳ
Podhale: Stryczula, Salak, Voško ,
Michota ,
Peňa
(64' Purcha), Václavik, Mikołajczyk (64' Rubiś),
Marcinho (64' Cielemęcki), Chojecki (80' Herman ),
Seweryn, Kurzeja (85' Niedziałkowski)
Sędzia: Jenda (Warszawa), Widzów: 817
"Oczy bolały od oglądania
tego spotkania" - podsumował po ostatnim gwizdku schodzący
z trybuny stadionu miejskiego długoletni sympatyk Resovii. Sporo w
tym racji, bo rzeszowianie od meczu pucharowego z Lechem nie grają
wybitnych spotkań, a mecz z beniaminkiem z Nowego Targu można nazwać
kpiną.
Przez niemal godzinę na boisku wiało nudą, a pomysł na grę
przejawiali jedynie piłkarze Podhala. Rzeszowianie grali wolno i
bardzo czytelnie, a ich akcje ofensywne ograniczały się do długich
podań do osamotnionego napastnika Jana Silnego.
Do przerwy przewagę w posiadaniu piłki posiadali goście, ale
brakowało celnych strzałów. W 26 minucie po rzucie wolnym piłkę w
polu karnym dorzucał Dawid Bałdyga, a do bramki głową futbolówkę
skierował Krystian Szymocha. Publicznośc ożywiła się na chwilę, bo
wydawać się mogło, ze "Pasiaki" wyjdą na prowadzenie. arbiter jednak
był innego zdania i odgwizdał pozycję spaloną. Przyjezdni
odpowiedzieli szybkim kontratakiem, po którym
Peňa miałszansę pokonać Tetyka. Pochodzący z Kolumbii pomocnik
Podhala dokonał jednak złego wyboru i podawał do Adama Chojeckiego.
Szyki obronne zdołali jednak poukładać rzeszowianie i okazja została
zmarnowana.
Po przerwie fantastycznym uderzeniem z dystansu popisał się Łukasz
Seweryn. 23-letni były zawodnik Resovii potrzebował ułamka sekundy,
aby wycelowac futbolówkę w samo okienko bramki, a rzeszowscy
defensorzy mogli tylko odprowadzać piłkę wzrokiem.
Gospodarze próbowali odrabiać straty, ale przyjezdni wcale nie
cofnęli się do obrony. To Podhale nadal dłużej utrzymywało się przy
piłce i z łatwością przerywało nieśmiałe akcje Resovii.
W 79 minucie okazje strzelecką miał Dawid Pieniążek, ale jego
niezbyt mocne uderzenie zdołał wybić Stryczula. Po chwili niecelnie
główkował Gracjan Jaroch, a po jego strzale arbiter wskazał , że
dolicza 4 minuty spotkania.
W odtatniej akcji meczu piłkę w pole karne dogrywał Radosław Bąk.
Stojący w okolicach dalszego słupka Dawid Hanc zgrał głową
futbolówkę w pole bramkowe, a tam snajperskim instynktem wykazał się
Jan Silnỳ. Rzeszowianie zdołali ratować
punkt, ale ich postawa w tym spotkaniu pozostawia wiele do życzenia.
|
|
2025.08.22 |
Sokół Kleczew - Resovia Rzeszów 2:2 (0:1)
|
|
21' Smoliński, 46' Kubacki - 88' (k) 90' Bałdyga,
Sokół:
Mędrala, Smoliński , Bartosiak , Kaptur, Kargul-Grobla , Kubacki
(63' Zimmer),
Laskowski, Wawrzynowicz, Śliwa (83' Wandachowicz) Kubiak (83' Stacowicz), Retlewski
(85' Kulawiak)
Resovia: Tetyk, Rębisz (73' Ciszewski ),
Kowalski-Haberek, Szymocha ,
Geniec ,
Romanowski ,
Pieniążek (53' Jokel ),
Letniowski (38' Bąk ),
Małachowski
(53' Bałdyga), Jaroch
(73' D. Banach), Silnỳ
Sędzia: Rutkowski (Bydgoszcz), Widzów: 700
Beniaminek z niespełna pięciotysięcznego Kleczewa bliski był sprawienia
niespodzianki, bo prowadził z Resovią 2:0. Rzeszowianie jednak rzutem na
taśmę zdołali wyszarpać remis. Akcję ratunkową gości przeprowadził
wprowadzony do gry w 53 minucie meczu Dawid Bałdyga. Dwa gole
rezerwowego piłkarza Resovii pozwalają wracać "Pasiakom" z dalekiego
wyjazdu z nutą optymizmu.
Pierwszy kwadrans spotkania należał do Resovii, która zdominowała
gospodarzy, ale miejscowi starali się odpierać ataki "Pasiaków", aby
później przejść do konkretów.
Pierwszy na bramkę Tetyka uderzał Dawid Retlewski, który trafił
futbolówką w słupek. Po kilkudziesięciu sekundach ten sam zawodnik
trafił do siatki, ale arbiter bramki nie uznał - wskazując na pozycję
spaloną.
Gospodarze nie zwalniali tempa i w 21 minucie wyszli na prowadzenie. Tym
razem piłka wrzucona z autu w pole karne Resovii odbijała się od
kolejnych pikarzy, a kropkę nad "i" postawił Wiktor Smoliński, który
wykorzystał nieporadne zagrania rzeszowskiej defensywy i lekkim strzałem
pokonał Tetyka.
W ostanim kwadransie pierwszej połowy kibice oglądali wyrównane
spotkanie, a w 42 minucie idealną okazję do zmiany rezultatu miał Adrian
Małachowski. Pomocnik Resovii dosyć ślamazarnym strzałem z rzutu karnego
nie zdołał jednak pokonać Mędrali.
Po przerwie wydawać się mogło, że rzeszowianie rzucą się do natarcia, a
tymczasem to Sokół ponownie zaskoczył wszystkich, zmieniając rezultat
meczu na 2:0.
Fatalna interwencja Mateusza Geńca, który nie dostał wsparcia od kolegów
z defensywy zakończyła się przejęciem piłki przez rywali i trafieniem
Aleksandra Kubackiego.
Po przerwie rzeszowianie ruszyli do desperackich ataków, ale długo nie
potrafili przekuć ofensywnych pomysłów w efekt bramkowy.Mecz się
zaostrzył i "biało-czerwoni" zamiast bramek dopisywali na swoje konto
żółte kartoniki.
W 88 minucie sędzia po raz kolejny przyznał Resovii "jedenastkę". Tym
razem do rzutu karnego podszedł Dawid Bałdyga, który pewnym trafieniem
do siatki dał Resovii bramkę kontaktową. Czasu było mało i wydawało się,
że już nic niespodziewanego nie wydarzy się w tym spotkaniu.Tymczasem w
doliczonym czasie gry piłka dośrodkowana w pole karne odbiła się od
murawy i trafiła pod nogi Bałdygi.
Rezerwowy Resovii ze stoickim spokojem wbił futbolówkę do bramki i mecz
zakończył się podziałem punktów.
|
|
2025.08.15 |
Resovia Rzeszów - Olimpia Grudziądz 1:1 (0:0)
|
|
19' Małachowski - 8' Frelek
Resovia:
Tetyk, Rębisz ,
J. Banach (70' Grasza), Szymocha, Geniec
(46' Kowalski-Haberek ),
Romanowski (61' Hanc), Jokel (64' Pieniążek), Bąk (61' Letniowski),
Małachowski, Jaroch, Silnỳ

Olimpia:
Sobolewski, Kobryń, Zbiciak, Czajka, Klimczak ,
Jarzec (63' Bonikowski), Sewerzyński ,
Fietz (63' Cichoń), Frelek, Kaczmarek (55' Moneta), Krocz (46' Mas)
Sędzia:
Nestorowicz (Biała Podlaska),
Widzów: 729
Piłkarze Resovii podzielili się punktami z Olimpią
Grudziądz i przyznać należy, że remis w tym spotkaniu obfitującym w
sytuacje podbramkowe jest rezultatem sprawiedliwym. Obydwa zespoły mogły
sięgnąć tego dnia po komplet punktów, ale nie były zbyt konkretne w
wykańczaniu akcji ofensywnych.
Spory udział w boiskowych wydarzeniach miał tropikalny upał, który od
kilku dni panuje w mieście nad Wisłokiem. Mecz miał jednak swoje tempo, a
piłkarzom nie można było odmówić zaangażowania, ale po ostatnim gwizdku
widać było, że zostawili na murawie sporo zdrowia.
Przyjezdni od pierwszego gwizdka starali się narzucić swój styl gry.
Długo utrzymywali się przy piłce, stosowali pressing i stwarzali sobie
sytuacje na zdobycie bramki.
Już w 8 minucie odebrali futbolówkę gospodarzom na ich połowie i Dominik
Frelek pokonał golkipera resovii strzałem z pola karnego.
Rzeszowianie szybko i odpowiednio zareagowali na stratę bramki. Już w 19
minucie piłka po wrzucie z autu krążyła między zawodnikami Resovii w
okolicach pola karnego rywali, a całą akcję precyzyjnym strzałem
wykończył Adrian Małachowski.
Do przerwy jednak na boisku przewagę posiadali przyjezdni. Zespół z
Grudziądza grał szybką, kombinacyjną piłkę, a po stracie
futbolówki zmuszał Resovię do męczarni w ataku pozycyjnym.
Rzeszowianie lepiej wypadli po przerwie. To oni przejęli inicjatywę i
zaczęli stwarzać sobie sporo okazji do zdobycia gola. Aktywny był w
szeregach Resovii duet: Romanowski - Jaroch. To ze strony tej dwójki
można było spodziewać się największego zagrożenia pod bramką
Sobolewskiego.
Przyjezdni też nie ograniczali się do defensywy, a w 70 minucie po
strzale Kacpra Cichonia golkiper Resovii instynktownie zdołał wybić
piłkę na rzut rożny.
Pięć minut później rzeszowianie odpowiedzieli strzałem Małachowskiego w
boczną siatkę. Kilka minut przed ostatnim gwizdkiem szczęścia nie miał
Bartosz Grasza, bo futbolówka po jego uderzeniu wylądowała na
poprzeczce.
|
|
2025.08.09 |
Hutnik Kraków
- Resovia Rzeszów 1:3 (1:1)
|
|
24' Prusiński - 44' Szymocha, 46' Jokel,
72' Bąk
Hutnik:
Damian Hoyo-Kowalski, Burka, Daniel Hoyo-Kowalski, Bracik, Kieliś (83' Gałek),
Motrycz (64' Szablowski), Słomka (89' Hołuj), Urbańczyk, Jopek (64' śliwa),
Semik (64' Sowiński), Prusiński
Resovia: Tetyk, J. Banach, Szymocha, Geniec (78' Grasza), Rębisz, Bąk,
Małachowski
(73' Letniowski), Jaroch, Romanowski (73' Hanc), Jokel (73' Pieniążek), Silnỳ
(83' D. Banach)
Sędzia: Piszczelok (Katowice), Widzów: 830
To był udany występ podopiecznych Piotra Kołca na Suchych Stawach. Rzeszowianie
wracają z trudnego, nowohuckiego terenu z kompletem punktów i po trzech
kolejkach utrzymują się na fotelu lidera.
Od pierwszego gwizdka miejscowi zapraszali Resovię na swoją połowę i to goście w
pierwszym kwadransie przejęli inicjatywę. Już w 6 minucie Jakub Jokel strzałem z
rzutu wolnego zmusił golkipera gospodarzy do interwencji.
W 17 minucie przed szansą bramkową stanął Jan
Silnỳ, który w kluczowym momencie akcji nie zdołał opanować
futbolówki.
W 24 minucie po faulu na Ksawerym Semiku do wolnego podszedl Kacper Prusiński,
który popisał się niezbyt mocnym, ale precyzyjnym uderzeniem i futbolówka przy
słupku wpadła do siatki. Przy tym uderzeniu nie popisał się Jakub Tetyk, którego
spóźniona interwencja nie mogła zapobiec stracie bramki.
Rzeszowianie stwarzali sobie sytuacje na zdobycie gola, ale dopiero w 44 minucie
zdołali osiągnąć cel. Po wrzutce ze środka boiska, futbolówkę stracił w polu
karnym Mateusz Geniec, a Krystian Szymocha strzałem z kilku metrów, wbił piłkę
do bramki Hutnika.
Przełomowym momentem spotkania była 46 minuta, w której to rzeszowianie wyszli
na prowadzenie. Gracjan Jaroch obsłużył prostopadłym podaniem Jana Silnego, a
swojemu koledze spod nóg futbolówkę wyłuskał Jakub Jokel, który bez zbędnych
ceregieli huknął do siatki.
Rzeszowianie grali z werwą i po chwili pudłował na bramkę gospodarzy Radosław
Bąk. Po godzinie gry, częściej przy piłce utrzymywali sie gospodarze, a
rzeszowianie raczej chiceli się ustrzegać błędów i czekali na okazje do
kontrataku. Głęboka defensywa rzeszowskiego zespołu była solidną zaporą dla
Hutników. Miejscowi nie mieli pomysłu na skonstruowanie groźnych akcji
ofensywnych.
W 67 minucie Patryk Kieliś uderzał na bramkę Resovii, ale piłkę instynktownie
butem wybił Jakub Tetyk.
W końcowych minutach meczu rzeszowianie starali się dłużej utrzymywać przy
piłce. Wymieniali sporo podań, ale nie kwapili się do huraganowych ataków.
Jednak w 72 minucie zdobyli kolejną bramkę. Piłkę z bocznych rejonów boiska
dogrywał na 11 metr Adrian Małachowski, a Radosław Bąk precyzyjnym strzałem pod
poprzeczkę ustalił wynik meczu.
Rzeszowianie byli dobrze zorganizowani, grali uważnie w defensywie i nie
pozwolili gospodarzom na zrobienie sobie krzywdy w ostatnim kwadransie
spotkania.
|
|
2025.08.05 |
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Resovia Rzeszów 2:1 (0:0) (Puchar Polski)
|
|
56' Takač, 90' Biernat - 61' Romanowski
Podbeskidzie:
Wieczorek, Buján (65' Klisiewicz),
Majsterek, Biernat, Nagy, Dziwniel, Piątek (57' Sitek), Takač
(71' Kolanko), Urynowicz ,
Zawada (57' Martosz),
Górski (71' Kizyma)
Resovia: Tetyk ,
Grasza, Szymocha, J. Banach, Hanc (46' Romanowski), Małachowski (58' Silnỳ),
Bąk
(46' Jokel), Rębisz (90' Geniec), Jaroch, D. Banach (46' Pieniążek), Bałdyga
Sędzia: Krasny (Kraków), Widzów: 1204
Już po pierwszym spotkaniu Pucharu Polski odpadli z tegorocznych rozgrywek
piłkarze Resovii, którzy w Bielsku-Białej przegrali z Podbeskidziem 1:2.
Od pierwszego gwizdka z dobrej strony chcieli pokazać się byli resoviacy,
grający obecnie w barwach Podbeskidzia. W 3 minucie na bramkę Resovii uderzał
niecelelnie Maciej Górski, a po chwili z dystansu starał się postraszyć
golkipera "Pasiaków" Marcin Urynowicz.
Do przerwy niewiele działo się na boisku i żaden z zespołów niezbyt kwapił się
do akcji ofensywnych.
Gospodarze pierwszy celny strzał na bramkę Jakuba Tetyka oddali dopiero w 56
minucie, ale uderzenie Dalibora Takača było na tyle solidne,
że golkiper Resovii niewiele miał do powiedzenia i musiał skapitulować. Radość
gospodarzy nie trwała jednak długo, bo już 120 sekund późńiej Patryk Romanowski
strzałem z rzutu wolnego doprowadził do wyrównania.
Po godzinie gry mecz nabrał tempa, a obydwa zespoły zaczęły odważniej atakować.
W 68 minucie "biało-czerwoni" mieli sporo szczęścia, bo piłka po soczystym
uderzeniu Maksymiliana Sitka wylądowała na poprzeczce.
Obydwa zespoły mogły myśleć o dogrywce, a tymczasem sprawy w swoje ręce wziął
Marcin Biernat. 33-letni wychowanek Podgórza Kraków w ostatnich sekundach
regulaminowego czasu gry zmusił Tetyka do kapitulacji. Obrońca Podbeskidzia
wykazał się snajperskim instynktem i skutecznie dobił strzał Bartosza Martosza.
|
|
2025.08.02 |
Zagłębie Sosnowiec - Resovia Rzeszów 1:5 (1:2)
|
|
33' Agbor - 15' Silnỳ, 44'
Geniec, 69' Bąk, 81' Pieniążek, 88' D. Banach
Zagłębie:
Siuta ,
Szot ,
Matras, Kurtović,
Gryszkiewicz (46' Dziedzic), Rönnberg
(24' Kos), Mucha (46' Wasiluk), Zawojski 69' Boruń), Gogół, Agbor,
Shikavka (83' Snopczyński)
Resovia: Tetyk, Rębisz, Szymocha, Geniec
(56' Grasza), J. Banach, Romanowski (82' Hanc), Małachowski, Bąk ,
Jaroch (77' Pieniążek), Jokel (82' D. Banach), Silnỳ
(77' Bałdyga)
Sędzia: Świerczek (Brzesko), Widzów: 4928
Sporą niespodziankę sprawili swoim sympatykom piłkarze Resovii, którzy w
Sosnowcu urządzili sobie strzelecką kanonadę i rozbili miejscowe Zagłębie
5:1.
Mecz od pierwszych minut nie układał się gospodarzom, bo już w 15
minucie Jan Silnỳ zmusił do kapitulacji
Kacpra Siutę. Siedem minut później golkiper Zagłębia w sytuacji sam na
sam z Kornelem Rębiszem faulował defensora Resovii i ukarany został
czerwonym kartonikiem. Był to kluczowy moment spotkania, bo rzeszowianie
mogli układać ten mecz według swojego scenariusza.
Pierwszego gola rzeszowianie zdobyli po rajdzie Patryka Romanowskiego,
który uderzył na bramkę rywali z dystansu i Kacper Siuta "wypluł" piłkę
przed siebie, a na 5 metrze snajperskim nosem wykazał się Jan
Silnỳ.
Po zejściu z boiska ukaranego czerwoną kartką golkipera wydawać się
mogło, że miejscowi stracą rezon i Resovia dłużej utrzymywać będzie się
przy piłce. Rzeszowianie jednak nie ustrzegli się błędów i w 33 minucie
w dosyć niespodziewanych okolicznościach stracili bramkę. Brak
organizacji w rzeszowskiej defensywie wykorzystał szybki Emmanuel Agbor,
który poradził sobie z opieką Geńca i Szymochy, aby wykończyć kontratak
precyzyjnym strzałem do siatki.
W 44 minicie Mateusz Geniec zrehabilitował się za swój błąd trafieniem
na 1:2, Futbolówkę przed pole karne dogrywał do niego Gracjan Jaroch i
precyzyjny strzał po ziemi kompletnie zaskoczył interweniującego Kosa.
Rzeszowianie schodzili na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem, ale
przeczuwa ćmogli, że miejscowi nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Po przerwie w zespole gospodarzy pojawili się na murawie zmiennicy:
Bartłomiej Wasiluk i Igor Dziedzic.
W 52 minucie zakotłowało się pod bramką Tetyka, bo futbolówkę w
"szesnastkę " posłał Wasiluk, a Roko Kurtović wślizgiem starał się
doprowadzić do wyrównania.
Gospodarze przez kwadrans po przerwie odważnie atakowali bramkę Resovii,
ale z czasem grający w przewadze "biało-czerwoni" przejęli inicjatywę.
W 69 minucie z rzutu rożnego pod bramkę dogrywał Jordan Jokel.
Futbolówka trafiła na głowę Bartosza Graszy, który zgrał ją do Bąka.
Defensywny pomocnik Resovii dostawił głowę i z pola bramkowego wbił
piłkę do siatki.
Kilkanaście minut później kolejna akcja przyniosła "Pasiakom" czwartego
gola. Tym razem Adrian Małachowski precyzyjnym podaniem obsłużył Dawida
Pieniążka, a ten strzałem w długi róg pokonał Kosa.
Miejscowi odpowiedzieli uderzeniem Bartosza Snopczyńskiego, który po
stracie piłki przez Pieniążka - nieznacznie spudłował. Akcja ta była
ostatnim akordem w poczynaniach gospodarzy, a tymczasem rozpędzeni
rzeszowianie nie mieli dosyć.
W 88 minucie Dominik Banach zdecydował się na strzał z dystansu i
golkiper Zagłębia skapitulował po raz piąty.
|
|
2025.07.27 |
Resovia Rzeszów - Chojniczanka Chojnice 1:1 (1:0)
|
|
10' Bąk - 83' Eizenchart
Resovia:
Tetyk, Rębisz, J. Banach, Szymocha, Geniec (88' Grasza), Romanowski (74'
Hanc), D. Banach (63' Jokel), Bąk, Małachowski, Jaroch (46' Zimnicki),
Silnỳ
(74' Bałdyga)
Chojniczanka: Primel, Nowacki ,
Juchymowycz, Goliński
,
Tkocz (73' Eizenchart), Kamiński (82' Bykow), Szczepanek (73' Lisowski),
Żywicki (57' Olejnik), Michalik, Kozina, Šabala (57'
Firlej)
Sędzia: Kuropatwa (Katowice), Widzów: 1094
Piłkarze Resovii na inaugurację sezonu ligowego podzielili się punktami
z Chojniczanką Chojnice i powinni raczej doceniać ten remis, bo goście
byli zespołem konkretniejszym. Przed spotkaniem kibice nie wiedzieli
czego można się spodziewać po rzeszowskim zespole. Sparingi okryte
tajemnicą, sporo nowych twarzy w drużynie i brak kluczowych postaci z
ubiegłego sezonu mogło wprawiać rzeszowską publikę w zakłopotanie.
Przed sezonem Resovię opuścili piłkarze, którzy jeszcze niedawno
stanowili o sile zespołu. Wielu z nich spotkanie oglądało z trybun:
Bukhal, Hebel, Kanach, Mikrut. Radosława Adamskiego przed pierwszym
gwizdkiem pożegnano okolicznościowym plakatem, a Bartłomiej Eizenchart
pojawił się w zespole gości i jak się później okazało, stał się
bohaterem meczu.
Po pierwszym gwizdku odważnie zaatakowali goście, ale po kilku minuta
resoviacy uspokoili grę i to oni wyszli na prowadzenie. W 10 minucie po
serii rzutów rożnych futbolówkę w siatce rywali umieścił Radosław Bąk. W
zamieszaniu podbramkowym futbolówka spadła pod nogi pomocnika Resovii, a
ten bez zastanowienia wycelował pod poprzeczkę.
Po czterech minutach Tetyk skapitulował po uderzeniu Marcina Koziny, ale
arbiter dopatrzył się spalonego. Goście częściej utrzymywali się przy
piłce, ale do przerwy również rzeszowianie wychodzili z groźnymi
kontratakami.
Resovię kilkoma interwencjami ratował przed strata bramki Jakub Tetyk.
Młody golkiper "Pasiaków" wybronił kilka soczystych strzałów i był
pewnym punktem drużyny.
Rzeszowianie na przerwę schodzili z jednobramkowym prowadzeniem, ale
druga połowa spotkania wypadła blado w ich wykonaniu.
W 50 minucie meczu gospodarzy przed stratą bramki ratowała poprzeczka.
Motorem napędowym akcji ofensywnych Chojniczanki był Damian Michalik,
który starał się obsługiwać swoich kolegów precyzyjnymi podaniami. Nie
zawsze sięudawało, ale to goście posiadali inicjatywę. Po godzinie gry
rzeszowianie cofnęli się na własną połowę, a przyjezdni nie bardzo mieli
pomysł na rozmontowanie rzeszowskiej defensywy. Pracowali jednak na
bramkę cierpliwie i w 83 minucie osiagnęli swój cel.
Bramkę wyrównującą zdobył nie kto inny, jak Bartłomiej Eizenchart, który
jeszcze niedawno oklaskiwany był za swoje akcje przez rzeszowską
publiczność, bo przez kilka sezonów bronił barw Resovii.
Tym razem uciekł spod opieki Kornelowi Rębiszowi i w dosyć trudnej
sytuacji znalazł lukę, aby strzałem z ostrego kąta umieścić piłkę między
słupkiem, a desperacko interweniującym Szymochą. "Nie strzela się do
swoich" - podsumował żartobliwie poczynania Eizencharta, rezerwowy
bramkarz Resovii Mikołaj Kwiatek po ostatnim gwizdku.
Goście kończyli mecz w dziesięciu, bo w doliczonym czasie gry drugą
żółtą kartką ukarany został Jakub Goliński. Rzeszowianie próbowali
jeszcze coś wycisnąć z tego spotkania i w kończowy sekundach przed
szansą na trafienie do siatki stanął Jakub Banach. Naciskany przez
rywala upadł na murawę przy oddaniu strzału i domagał się od arbitra
rzutu karnego. Sędzia jednak nie użył gwizdka do odgwizdania rzutu
karnego, ale do zakończenia spotkania.
|
|
Archiwum:
|