|
2025.04.26 |
Olimpia Elbląg - Resovia Rzeszów 1:2 (0:1)
|
67' (k) Kordykiewicz - 29' Małachowski, 58' Jaroch
Olimpia:
Witan, Semeniw (54' Szałecki), Górecki, Wierzba, Matynia (83' Sznajder),
Czapliński
(54' Skwierczyński), Jacenko (65' Kozera), Czernis (65' Fyk  ),
Lorenc ,
Zieliński, Kordykiewicz
Resovia:
Tetyk, Rębisz, Kowalski-Haberek, Szymocha, Bukhal, Pavlas (77'
Liszewski), Letniowski (80' Banach), Kanach, Małachowski ,
Hebel (77' Bałdyga), Jaroch (90' Bąk)
Sędzia:
Wrzeszczyński (Kalisz)
Rzeszowianie wykonali plan i pokonali w Elblągu czerwoną latarnię
ligowej tabeli 2:1. Resovia dobrze weszła w to spotkanie, ale na
pierwsze trafienie pracować musiała niemal pół godziny. Po raz pierwszy
na listę strzelców dla rzeszowskiego klubu wpisał się w w 29 minucie
Adrian Małachowski. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego przez
Maksymiliana Hebla krążyła między piłkarzami Resovii i ostatecznie
została dograna głową przez Kowalskiego-Haberka w okolice pola
bramkowego. Tam efektownym wolejem wykazał się właśnie Małachowski.
Jeszcze przed przerwą "Pasiaki" chciały uspokoić
mecz kolejnym trafieniem, ale kropki nad "i" nie zdołał postawić
żaden z rzeszowskich piłkarzy. Piłka po uderzeniach Radka Kanacha i Maksymiliana
Hebla mijała cel.
Gospodarze przed przerwąteż mieli sowje okazje do zmiany wyniku. Po
jednym z uderzeń na bramkę Resovii futbolówka wylądowała na słupku.
Po przerwie na kolejną bramkę dla "Pasiaków" zdobył aktywny w akcjach
ofensywnych Gracjan Jaroch. Zawodnik Resovii pokonał Witana w 58 minucie
spotkania, a spory udział przy tym golu miał Dawid Bałdyga, który
odebrał piłkę rywalowi i precyzyjnie podał ją do strzelca.
W 67 minucie kontratak gospodarzy przerwał faulem w polu karnym Szymocha
i arbiter wskazał na wapno. Rzut karny na bramkę precyzyjnym trafieniem
zamienił Oskar Kordykiewicz i miejscowi poczuli, że mogą jeszcze
powalczyć o punkty w tym meczu. Rzeszowska defensywa nie popełniała
jednak w ostatnim kwadransie błędów i nie pozwolilła rywalom na zbyt
wiele. "Pasiaki" z Elbląga przywiozły cenne punkty.
|
2025.04.17 |
Resovia Rzeszów - Hutnik Kraków 0:1 (0:0)
|
56' Wilak
Resovia:
Tetyk, Rębisz (75' Bąk), Kowalski-Haberek, Szymocha, Bukhal (80'
Pavlas), Eizenchart, Letniowski, Kanach
(75' Adamski ),
Małachowski, Jaroch (46' Hebel), Bałdyga (46' Tomczyk)
Hutnik: Damian Hoyo-Kowalski, Zięba (68' Kieliś ),
Głogowski, Daniel Hoyo-Kowalski ,
Jania, Słomka, Urbańczyk (89' Tarasovs), Semik ,
Bełycz (46' Mišák), Sowiński
(46' Wilak), Kuzimski 
Sędzia: Szypuła (Bielsko-Biała), Widzów: 1099
W spotkaniu rozgrywanym w Wielki Czwartek piłkarze Resovii przegrali z
przeciętnie grającym Hutnikiem Kraków. Żaden z zespołów nie potrafił
narzucić swoich warunków gry w niezbyt emocjonującym spotkaniu, ale
konkretniejsi i skuteczniejsi byli piłkarze z Krakowa. Decydującym
momentem meczu była 56 minuta, w której 21-letni Filip Wilak pokonał
golkipera Resovii.
Przedświąteczna porażka "Pasiaków" przybliża ich do strefy spadkowej.
Od pierwszego gwizdka było to wyrównane spotkanie. Rzeszowianie starali
się znaleźć droge do bramki gości w akcjach organizowanych przez
skrzydłowych. Sporo działo się po lewej stronie, gdzie aktywny był
Bartłomiej Eizenchart. Skrzydłowy Resovii posyłał piłki w pole karne,
ale żadna z nich nie trafiała tam, gdzie powinna. W 12 minucie
Eizenchart szarżował w polu karnym z piłką i miałdogodną okazję
strzelecką, ale zwlekał z oddaniem strzału i rywale zdołali przerwać
akcję. Dziesięć minut później uderzał głową na bramkęDawid Bałdyga, ale
i jemu nie udało się trafić do celu. Jeszcze przed przerwą uderzał z
dystansu na bramkę rywali Gracjan Jaroch, ale i jemu brakowało precyzji.
W 40 minucie meczu doszło do kuriozalnej sytuacji, bo Jakub Letniowski
runął na murawę w polu karnym po podcięciu przez Krystiana Szymochę i
arbiter wskazał na wapno. Szybko jednak naprawił swoją błędną decyzję i
odgwizdał rzut wolny dla Hutnika.
Po przerwie na murawie pojawił się Maksymilian Hebel, który starał się
dodać kolorytu akcjom Resovii. Druga połowa meczu zaczęła się się ze
wskazaniem na gospodarzy, ale Hutnik dobrze radził sobie w defensywie.
Wyprowadzał też groźne kontrataki.
Dosyć niespodziewanie w 56 minucie przyjezdni w dosyć łatwy sposób
wyszli na prowadzenie. Wystarczyło jedno długie podanie, aby Filip Wilak
zakończył akcję efektownym strzałem do siatki. Na nic zdały się starania
Macieja Kowalskiego-Haberka i Krystiana Szymochy, bo 21-letni rezerwowy
Hutnika złamał akcję do środka pola karnego i posłał piłkę pod
poprzeczkę.
W 72 minucie przyjezdni mieli kolejną okazję bramkową, ale Tetyk wygrał
pojedynek sam na sam, pojedynek z Patrykiem Mišákiem.
Resovii nie pozostało nic innego jak atakować większą liczbą zawodników.
W końcowych fragmentach gry na bramkę gości uderzali: Tomczyk, Hebel i
Bąk, ale golkiper Hutnika nie dał się zaskoczyć. Nawet wyprawa golkipera
Resovii w pole karne gości przy rzucie rożnym nie dała oczekiwanego
skutku i mecz zakończył się porażką "Pasiaków".
|
2025.04.12 |
KKS 1925 Kalisz - Resovia Rzeszów 0:2 (0:1)
|
30' Jaroch, 90' Eizenchart
KKS: Krakowiak, Głaz (60' Maroszek), Smoliński (70' Białczyk), Kieliba,
Gawlik, Putno, Banasiak (76' Janiak), Cierpka, Staszak ,
Gordillo (46' Andruszko), Flisiuk (60' Chaciński)
Resovia:
Tetyk, Rębisz (75' Bąk), Kowalski-Haberek, Szymocha, Bukhal, Eizenchart,
Letniowski
(70' Banach), Kanach, Małachowski (75' Adamski), Jaroch, Bałdyga (62'
Tomczyk)
Sędzia: Łężny (Kluczbork), Widzów: 820
Rzeszowianie w Kaliszu odnieśli zasłużone zwycięstwo, ale nie zagrali
wybitnego meczu. Gospodarze przez większą część spotkania zapraszali
"biało-czerwonych" do podejmowania ataku pozycyjnego i nie przejawiali
chęci do akcji ofensywnych. Kluczowym momentem spotkania było fantasryczne
uderzenie Gracjana Jarocha, po którym rzeszowianie wyszli na
prowadzenie.
Jaroch już na początku spotkania postraszył Krawkowiaka groxnym strzałem
a.e golkiper gospodarzy był na posterunku i zdołał wybronić solidne
uderzenie.
Miejscowi odpowiedzieli uderzeniem Bartłomieja Putno, ale i golkiper
Resovii nie dał się zaskoczyć.
W 30 minucie rzeszowianie przeprowadzili fantastyczną akcję, po której
efektownym wolejem popisał się Jaroch. Piłkarz Resovii uderzeniem z
woleja zdjął pajęczynę w bramce miejscowych, a jego trafienie może
kandydować do gola rundy wiosennej.
Rzeszowianie posiadali przewagę, z której przez długie okresy niewiele
jednak wynikało. Aktywny był w akcjach ofensywnych Kornel Rębisz, ale
jego dośrodkowania nie trafiały do napastników.
W 66 minucie miejscowi mieli okazję jedyną dobra okazję do wyrównania,
bo zakotłowało się w okolicy linii bramkowej "Pasiaków" i ostatecznie
Tetyk zdołał wyłuskać piłkę w całym zamieszaniu.
W ostatnim kwadranise meczu rzeszowianie poukładali nieco grę i niedługo
przed gwizdkiem kończącym spotkanie przeprowadzili zabójczy kontratak.
Akcję bramkową wykończył Bartłomiej Eizenchart, który strzałem do bramki
ustalił wynik meczu na 0:2.
|
2025.04.09 |
Resovia Rzeszów - Polonia Bytom 0:0
|
Resovia: Tetyk, Rębisz, Kowalski-Haberek, Szymocha, Bukhal (89' Adamski),
Eizenchart, Letniowski (72' Banach), Kanach
(89' Pavlas), Małachowski ,
Jaroch (71' Hebel), Bałdyga (61' Tomczyk)
Polonia: Holewiński
,
Wypart (57' Stefański ),
Szymusik, Krzyżak, Konieczny ,
Zieliński ,
Sarmiento (57' Sciślak), Michalski (56' Kwiatkowski), Łabojko (83'
Steblecki), Arak, Wojtyra (57' Andrzejczak)
Sędzia: Nestorowicz (Biała Podlaska), Widzów: 756
Obydwa zespoły schodziły po ostatnim gwizdku sędziowskim z murawy z
ogromnym niedosytem. Podział punktów nie satysfakcjonował gospodarzy z
uwagi na boiskowe wydarzenia, ale i goście nie ukrywali, że do Rzeszowa
przyjechali po komplet punktów.
Polonia pokazała na stadionie miejskim, że jest jedną z solidniejszych
ekip drugiej ligi, ale i Resovię należy pochwalić za występ.... lepszy od
poprzednich.
Początek spotkania nie miał szybkiego tempa. Obydwa zespoły skrupulatnie
budowały akcje i skupiały się raczej na unikaniu błędów. Pierwsze 30
minut należało do "Pasiaków". Piotr Kołc dał szansę zagrania od
pierwszej minuty Radosławowi Kanachowi i Gracjanowi Jarochowi i był to
strzał w dziesiatkę. Obydwaj piłkarze odwdzięczyli mu się solidnym
występem. Pierwszy wprowadzał dużo spokoju w grę defensywną, a drugi aż
palił się do ofensywnych akcji i strzałów na bramkę Holewińskiego. To on
oddał pierwszy strzał w kierunku bramki rywali i już na poczatku
spotkania wprawił golkipera gości w spore kłopoty.
W 39 minucie w polu karnym Polonii faulowany był Kornel Rębisz i sędzia
odgwizdał "jedenastkę" dla gospodarzy. Rywale mocno dyskutowali z
arbitrem i starali się zdekoncentrować Bartłomieja Eizencharta, który
podszedł do wykonania stałego fragmentu gry. Skrzydłowy Resovii uderzył
soczyście, ale piłka na nieszczęście dla rzeszowian, uderzyła w słupek.
Po przerwie mocniej zaatakowali goście, którzy zmusili Resovię do
defensywy. Rzeszowianie w obronie radzili sobie całkiem dobrze i aż
prosiło się o to z czego dawniej słynęli, czyli efektowne kontrataki w
stylu Macieja Bilińskiego czy Serhija Krykuna.
Tych jednak nie było do 87 minuty meczu. Wówczas z piłką wychodził
indywidualną szarżą przed pole karne gości Paweł Tomczyk, a golkiper
Polonii bezpardonowym faulem przerwał akcję. Sędzia nie miał
wątpliwości, aby pokazać winowajcy czerwony kartonik, a że Polonia nie
dysponowała już zmianami - w bramce stanął grający w polu - Grzegorz
Szymusik.
Do zakończenia meczu pozostało kilka minut i Resovia rzuciła się do
zmasowanej ofensywy. Świeżo upieczony golkiper radził sobie w bramce
jednak bardzo dobrze i zdołał wybronić solidne dwa strzały. W kolejnych
fragmentach meczu skutecznie przedłużał rozgrywanie piłki, sygnalizował
skurcze mięśni i kładł się na murawie, aby dotrwać do ostatniego
gwizdka z czystym kontem bramkowym.
|
2025.04.05 |
Resovia Rzeszów - ŁKS II Łódź 2:2 (0:0)
|
Resovia Rzeszów - ŁKS II Łódź 2:2 (0:0)
88' Kanach, 90' Tomczyk - 58' Sławiński, 86' Coulibaly
Resovia: Tetyk, Rębisz, Kowalski-Haberek, Szymocha, Bukhal, Eizenchart (76'
Hebel), Banach (56' Jaroch), Małachowski, Letniowski (76' Tomczyk), Bąk
(62' Kanach), Bałdyga (76' Pavlas)
ŁKS II: Idasiak, Wszołek, Pawłowski, Czerwiński, Frakowski ,
Coulibaly, Grabowski (80' Kamon), Kościuk, Terlecki, Sławiński,
Popławski (80' Siwek)
Sędzia: Jenda (Warszawa), Widzów: 387
Resoviacy zawiedli w kolejnym spotkaniu i tylko dzięki determinacji
rezerwowych zdołali wyszarpać remis z drugim garniturem Łódzkiego Klubu
Sportowego.
120 sekund przed zakończeniem spotkania łodzianie mieli dwubramkową
przewagę i mogli myśleć o wszystkim, tylko nie o stracie punktów, ale
gole Radosława Kanacha i Pawła Tomczyka w ostatnich fragmentach meczu
sprawiły, że gospodarze urwali się ze stryczka.
Marnym pocieszeniem jest fakt, że początek spotkania należał do Resovii.
Podopieczni Piotra Kołca w pierwszym kwadransie dwukrotnie zagrozili
bramce Huberta Idasiaka. Wychowanek włoskiego SSC Napoli świetnie
interweniował po uderzeniu Adriana Małachowskiego, a po chwili piłka po
strzale Dawida Bałdygi poszybowała nieznacznie nad poprzeczką.
Resovia posiadała przewagę, z której niewiele wynikało, bo w kolejnych
fragmentach spotkania sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Przed
przerwą do głosu zaczęli dochodzić piłkarze Konrada Geregi, którzy
rozochoceni ślamazarnością rzeszowian przenieśli mecz pod bramkę Jakuba
Tetyka.
Po przerwie goście zapraszali Resovię do ataku pozycyjnego i
"biało-czerwoni/" częściej byli przy piłce. Wkrótce miało się okazać, że
to była nie tyle słabość łodzian, co ich pomysł na to spotkanie.
W 58 minucie po fatalnym błędzie Radosława Bąka z piłką w stronę pola
karnego Resovii ruszył Oliwier Sławiński. 19-letni napastnik Łódzkiego
Klubu Sportowego wykończył kontratak efektownym trafieniem do siatki, a
kapitana Resovii z boiska ściągnął poirytowany postawą piłkarza trener.
Po stracie bramki rzeszowianie postawili wszystko na jedną kartę i
zaatakowali w ostatnich fragmentach spotkania jeszcze ryzykowniej.
Łodzianie cierpliwie czekali na kolejne błędy rywali i w 86 minucie
dopięli swego. Tym razem Jakuba Tetyka precyzyjnym strzałem pokonał
Lamine Colulibaly.
Wydawać się mogło, że rezewy łódzkiego zespołu pewnie sięgną po
zwycięstwo, a tymczasem sprawy w swoje ręce wzięli rezerwowi Resovii. W
88 minucie bramkę kontaktową zdobył uderzeniem głową Radosław Kanach, a
120 sekund później piłkę wbił do siatki Paweł Tomczyk.
|
2025.03.29 |
Zagłębie II Lubin - Resovia Rzeszów 4:1 (1:1)
|
54' Kusztal, 45' 67' Rafał Adamski, 81' Laskowski - 6' Hebel
Zagłębie
II: Burić, Kolanko (26' Kruszelnicki), Sochań, Bondarenko, Lipp (46'
Antkiewicz ),
Kusztal, Dorożko, Dziewiatowski, Fritzson (46' Moczyński), Rafał Adamski
(75' Laskowski), Reguła (83' Kroczy)
Resovia: Tetyk, Kowalski-Haberek
,
Bukhal ,
Szymocha, Rębisz, Eizenchart, Bąk (63' Pavlas), Małachowski (71'
Letniowski), Hebel (85' Kanach), Jaroch (63' Banach), Tomczyk (71'
Bałdyga)
Sędzia: Kuropatwa (Katowice), Widzów: 236
Kolejnej ligowej porażki doznali podopieczni trenera Piotra Kołca.
Podobnie jak w meczu z Rekordem, resoviacy pierwsi wyszli na
prowadzenie, aby w późniejszych fragmentach spotkania zmarnować przewagę.
Rzeszowianie w tym pojedynku nie byli faworytem, ale rozmiary przegranej
mogą być niepokojące, nawet jeśli "biało-czerwoni" grali w okrojonym
składzie.
Komplet punktów nie pozwolił jeszcze opuścić "Miedziowym" strefy
spadkowej, ale znacząco zbliżył gospodarzy do bezpiecznych miejsc.
Tymczasem rzeszowianie skrupulatnie kroczą w kierunku ogona tabeli.
Rzeszowska ekipa sprawia wrażenie nie przygotowanej do rozgrywek i
wkróce może się okazać, że "Pasiaki" po raz kolejny będą walczyć o
utrzymanie. Tym razem statusu drugoligowców.
Początek spotkania należał do Maksymiliana Hebla, który w 6 minucie
pokonał golkipera gospodarzy. Jednak kluczowym momentem była 17 minuta
meczu, kiedy to Maciej Kowalski-Haberek otrzymał drugą żółtą kartkę.
Miejscowi w pełni wykorzystali grę w przewadze i przejęłi pełną
kontrolęnad przebiegiem spotkania.
Defensywa Resovii pękła po raz pierwszy w doliczonym czasie gry
pierwszej połowy. Wówczas bramkę dla Zagłębia zdobył Rafał Adamski.
Kilka minut póxniej prowadzenie piłkarzom trenera Zatwarnickiego
zapewnił Patryk Kusztal.
"Biało-czerwoni" nie byli w stanie zareagować na boiskowe kłopoty i
kolejne bramki dla miejscowych były kwestią czasu. W 67 minucie Adamski
podwyższył rezultat meczu na 3:1, a sześć minut później nie wykozystał
rzutu karnego.
Zagłębie dążyło do kolejnych trafień i cel osiągneło w 81 minucie. Tym
razem na listę strzelców wpisał się 23-letni Kacper Laskowski.
Resoviacy punktów muszą szukać w kolejnych meczach, ale w klubie,
którego historia trwa już 120 lat - priorytetem dla właścicieli powinno
być przede wszystkim poszukanie kompetentnej osoby na stanowisko
prezesa.
|
2025.03.14 |
Resovia Rzeszów - Rekord Bielsko-Biała 1:2 (1:0)
|
27' Bałdyga - 61' Ciućka, 80' Świderski
Resovia:
Tetyk, Rębisz
(66' Liszewski), Kowalski-Haberek, Szymocha, Bukhal,
Eizenchart, Banach
(73' Jaroch), Bąk, Kanach (73' Letniowski), Hebel (83' Zawadzki ),
Bałdyga (66' Tomczyk)
Rekord: Kaczorowski, Walaszek ,
Boczek, Wrona, Kasprzak (73' Wojciechowski), Kempny (73' Tekieli),
Wyroba (63' Soszyński), Ryś, Nowak (78' Klichowicz ),
Ciućka, Świderski 
Sędzia: Gawęcki (Kielce), Widzów: 602
Po pierwszej połowie wydawać się mogło, że rzeszowianie kontrolują
wydarzenia na boisku i sięgną po komplet punktów. Posiadali przewagę,
zdobyli bramkę i powinni pójść za ciosem.
Po przerwie zagrali jednak dosyć chaotycznie, nonszalancko i
momentami beztrosko. Rywale mocno pracowali na sukces i w końcowych
fragmentach odwórcili losy meczu.
Rzeszowianie chcieli narzucić swoje warunki gry już od pierwszego
gwizdka. W 14 minucie spotkania na bramkę Kaczorowskiego uderzał
Maksymilian Hebel. Strzał był celny, ale zbyt lekki, aby sprawić kłopoty
golkiperowi Rekordu. Przyjezdni odpowiedzieli uderzeniem Jana Ciućki, po
którym piłka szczęśliwie dla rzeszowian odbiła się od słupka.
W 27 minucie spotkania pierwsze trafienie dla "Pasiaków" zanotował Dawid
Bałdyga. Gospodarze akcje bramkową przeprowadzili po wyrzucie piłki za
autu, a strzelec bramki precyzyjnym trafieniem na dalszy słupek
zaskoczył Kaczorowskiego.
Po zdobytej bramce rzeszowianie cofnęli się na własną połowę i zachęcali
rywali do odważniejszych akcji ofensywnych. Nie było niespodzianką, że
szykują się do kontrataków. Tych jednak nie było, a przyjezdni coraz
odważniej atakowali bramkę Tetyka. Golkiper Resovii w 43 minucie zdołał
jakimś cudem obronić strzał Daniela Świderskiego i na przerwę
rzeszowianie schodzili na "zero z tyłu".
Po przerwie resoviacy mieli przewagę i starali się podwyzszyć rezultat
spotkania. Aktywny w przodzie był Hebel, a w bocznych rejonach boiska
zagrożenie stwarzał Eizenchart. Akcje Resovii były jednak chaotyczne i
większego zagrożenia pod bramką gości trudno było się dopatrzeć.
Tymczasem przyjezdni mieli jw swoich szeregach Daniela Świderskiego.
Były piłkarz Resovii w ostatnich fragmentach spotkania był kluczową
postacią meczu.
"Świder" po raz pierwszy postraszył Tetyka w 48 minucie, ale piłka po
jego uderzeniu trafiła w boczną siatkę bramki. Kilka minut później oddał
celny strzał z dystansu, ale golkiper Resovii zdołał odbić futbolówkę.
W 61 minucie w dosyć niefrasobliwy sposób piłkę stracił Hebel i Rekord
doprowadził do wyrównania. Piłka trafiła do Świderskiego, a ten obsłużył
perfekcyjnym podaniem Ciućkę. 21-letniemu wychowankowi Górala Żywiec
wystarczyło dostawić stopę, aby Tetyk wyjmował piłkę z siatki.
Kolejna nonszalancka strata przytafiła sie "Pasiakom" w 80 minucie.
Resoviacy zaatakowali bramkę gości, zapominając o defensywie. Piłkę pod
polem karnym rywali stracił tym razem Gracjan Jaroch i po chwili na
bramkę Resovii pędziło trzech zawodników w zielonych koszulkach.
Kontra gości zakończyła się skuteczną podcinką Świderskiego, który
zdobył 16 bramkę w lidze. Akcji bramkowej Rekordu nie miał szans
przerwać osamotniony w polu karnym Szymocha.
|
2025.03.09 |
Olimpia Grudziądz - Resovia Rzeszów 0:3 (0:1)
|
15' Banach, 58' Hebel, 70' Tomczyk
Olimpia:
Górski, Sikorski, Kaczmarek
,
Cichoń (62' Mas), Krocz (80' Wójcik), Koncewicz-Żyłka, Zbiciak, Sewerzyński,
Rychert (46' Chmarek), Frelek (80' Koperski), Kobyń (80' Maruszak)
Resovia: Tetyk, Kowalski-Haberek, Szymocha, Bukhal, Rębisz, Eizenchart
(80' Adamski), Bąk, Małachowski (75' Zawadzki), Banach (60' Jaroch), Hebel (60'
Letniowski), Bałdyga (60' Tomczyk)
Sędzia: Jenda (Warszawa), Widzów: 350
Skuteczni do bólu okazali się w pojedynku z Olimpią Grudziądz piłkarze Resovii.
Rzeszowianie odnieśli w mieście nad Wisłą wysokie zwycięstwo po golach: Banacha,
Hebla i Tomczyka.
Już w 9 minucie "biało-czerwoni mieli wyśmienitą okazję, aby wyjść na
prowadzenie, ale Maksymilian Hebel zmarnował rzut karny.
Początek spotkania
należał do "Pasiaków", którzy z dużą determinacją weszli w to spotkanie.
Rzeszowianie starali się narzucić swoje warunki gry w tym meczu, ale popełniali
też błędy. W 11 minucie przy wyjściu z własnej połowy, piłkę stracił Hebel i
miejscowi postraszyli Tetyka.
W 15 minucie meczu rzeszowianie cieszyli się z pierwszej bramki. Piłka dograna z
rzutu rożnego trafiła do stojącego w okolicach linii pola karnego Banacha, a ten
precyzyjnym uderzeniem pokonał Górskiego.
Miejscowi swój pierwszy celny strzał oddali w 23 minucie, ale Tetyk był na
posterunku. To był dobry mecz w wykonaniu młodego bramkarza Resovii, który w
kolejnych minutach kilka razy ratował zespół przed stratą bramki.
W 31 minucie atomowym uderzeniem na bramkę Resovii popisał się Oskar Sewerzyński
i golkiper Resovii z trudem zdołała wybić futbolówkę na rzut rożny. Po chwili
Tomasz Kaczmarek posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej i rzeszowianie mieli
szczęście, że żaden z jego kolegów nie zdołał dostawić nogi, aby skierować piłkę
do siatki.
Po przerwie miejscowi ruszyli do natarcia z ogromnym impetem, ale Tetyk świetnie
bronił strzały Koncewicza-Żyłki i Cichonia.
Rzeszowska defensywa miała sporo pracy, a gospodarzom grało się zbyt łatwo. W 54
minucie Szymon Krocz spudłował minimalnie, ale był to kolejny sygnał dla
"Pasiaków", że Olimpia chce sięgnąć po komplet punktów. Gospodarze starali się
zmusić Resovię do głębokiej defensywy, ale sami sprawili sobie kłopoty. W 55
minucie Tomasz Kaczmarek dosyć niefrasobliwie faulował Dominika Banacha i ujrzał
żółty kartonik. Była to druga żółta kartka dla winowajcy, który opuścić musiał
plac gry przedwcześnie.
Był to kluczowy moment spotkania, bo grający w dziesięciu gospodarze wyhamowali
swoje ofensywne zapędy i do głosu doszli ponownie rzeszowianie.
W 58 minucie spotkania fantastycznym uderzeniem z dystansu popisał się
Maksymilian Hebel. 28-letni piłkarz Resovii dostał piłkę od Hliba Bukhala, bez
zastanowienia wycelował w światło bramki i podwyższył wynik meczu na 0:2.
Dwubramkowe prowadzenie dało Resovii możliwość spokojniejszej gry. Rzeszowianie
skrupulatnie wykorzystywali przewagę liczebną i starali się przeprowadzać
zabójcze kontrataki. W 70 minucie pokazał się Paweł Tomczyk, który ustalił wynik
na 0:3.
Miejscowi próbowali odgryzać się strzałami z dystansu, ale z upływem czasu
Resovia kontrolowała przebieg wydarzeń boiskowych.
|
2025.03.02 |
Resovia Rzeszów - Zagłębie Sosnowiec 1:1 (1:0)
|
7' Bąk - 70' Biliński
Resovia: Tetyk, Liszewski
(88' Rębisz), Kowalski-Haberek, Szymocha, Bukhal, Eizenchart, Banach (63'
Letniowski), Małachowski, Bąk (88' Kanach), Hebel (88' Jaroch), Bałdyga (73'
Tomczyk)
Zagłębie: Siuta, Acosta (88' Mielczarek), Chęciński ,
Janiszewski, Kurtović, Zalewski (57' Suchoćkyj), Agbor (82' Snopczyński),
Marciniec (57' Rakels), Wasiluk, Valencia, Biliński (88' Duda)
Sędzia: Musiał (Kraków), Widzów: 1528
Remisem w meczu z sosnowieckim Zagłębiem przywitali rundę wiosenną piłkarze
Resovii. Podopieczni trenera Piotra Kołca zagrali dobre spotkanie, ale nie
ustrzegli się błędów i mecz zakończył się podziałem punktów.
Odnowiona Resovia chciała się pokazać swojej publiczności i przez większą część
spotkania rzeszowianie grali ofensywny, ciekawy futbol.
Resoviacy zaczęłi z impetem. Piłkę po krótko rozegranym rzucie rożnym dograł w
pole karne Bartłomiej Eizenchart, a na drugim słupku jak spod ziemi wyskoczył
Radosław Bąk. Świeżo upieczony kapitan Resovii huknął jak z armaty i pobiegł
uściskać trenera Łukasza Sapelę. Gest był nieporzypadkowy, bo to właśnie trener
bramkarzy odpowiada za rozgrywanie rzutów rożnych i to najprawdopodobniej on
maczał palce w ułożeniu akcji bramkowej.
Po tak szybkim zdobyciu bramki rzeszowianie cofnęłi się na własną połowę i
zmuszali rywali do ataku pozycyjnego. Zagłębie częściej było przy piłce, ale
pomysłu na zdemontowanie rzeszowskiej defensywy nie miało. Pierwszy celny
strzałpiłkarze trenera Saganowskiego oddali dopiero w 70 minucie spotkania. To
wówczas rzeszowianie popełnili błąd, po którym Jakub Tetyk wyjmował piłkę z
siatki. Dośrodkowanie z lewej strony boiska trafiło na głowę wbiegającego w pole
karne Kamila Bilińskiego, a ten perfekcyjnie wykończył akcję.
W ostatnim kwadransie wynik spotkania dwukrotnie miał okazję zmienić Maksymilian
Hebel. 28-letni wychowanek Arki Gdynia uderzał prawą i lewą nogą, ale za każdym
razem przenosił piłkę nad poprzeczką.
|
|
Archiwum:
|